sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 17 - Musiałem to wytłumaczyć.

Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Obudziłam się w łóżku siatkarza. Jednak jego nie było obok. Nie chciałam dłużej myśleć o Facundo. Wstałam i udałam się do łazienki. Umyłam się i przebrałam w czyste ubrania. Byłam nieco głodna, więc skierowałam swe kroki do kuchni. Dopiero tam spostrzegłam Karola. Mężczyzna krzątał się po kuchni i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu gotował. Tak, Karol Kłos gotował. Oparłam się o futrynę drzwi i uważnie mu przyglądałam, gdyż ten mnie nie zauważył. Wyjął dwa talerzyki i nałożył na nie jajecznicy. Zrobił kawę i ustawił wszystko na tacy. Chciał wychodzić z kuchni, gdy spostrzegł mnie.
- Chciałem Ci zrobić śniadanie do łóżka, ale chyba za długo mi to zajęło. - przyznał, drapiąc się po głowie.
- Jeśli chcesz, mogę wrócić do łóżka i udawać, że o niczym nie wiem.
Na te słowa oboje się roześmialiśmy, następnie siatkarz podszedł do mnie i opiekuńczo musnął moje czoło.
- Dzień dobry. - szepnął, przytulając mnie delikatnie.
- Dzień dobry.
Posłałam mu promienny uśmiech.
- Jeśli tak ma wyglądać każdy poranek, to chyba się tutaj przeprowadzę. - Wyznałam z uśmiechem, patrząc w jego tęczówki.
- Nie widzę w tym problemu. Wiesz, że moje skromne progi są dla ciebie zawsze otwarte.
- Wiem Karol i naprawdę niezmiernie ci za to dziękuję.
- Drobiazg Julcia, a teraz siadajmy i jedzmy, dopóki jest ciepłe.
Tak jak powiedział, tak zrobiliśmy. Zadziwiające było to, jak dobrą jajecznicę zrobił. Myślałam, że prędzej się otruję, ale to było niesamowicie dobre.
- Od kiedy gotujesz?
- Wiesz, znudziło mnie ciągłe jedzenie na mieście. Andrzej też już nie chciał robić podwójnych porcji i w końcu musiałem się czegoś nauczył. Początki były trudne, ale jest coraz lepiej. Poczekaj tylko, aż spróbujesz mojego spaghetti.
- Nie mogę się tego doczekać.
Po śniadaniu, wbrew Karolowi, pozmywałam naczynia i nieco posprzątałam w kuchni. Może i nauczył się gotować, ale nadal jest mężczyzną. Wiadomo, sprzątać mu się nie chce i zapewne nie ma na to zbyt dużo czasu. Jednak całe mieszkanie było bardzo gustownie urządzone i czyste. Byłam pod sporym wrażeniem. Jednak cały czas, mimo wszystko, w moich myślach był Facu. Nie potrafiłam zapomnieć o nic, ale jednocześnie nie potrafiłam mu wybaczyć. To, co zrobił, przerosło mnie. Byłam pewna, że coś do mnie czuje, a nagle okazuje się, że będzie mieć dziecko ze swoją narzeczoną.
Po południu wraz z Karolem udaliśmy się na ich trening, w końcu musiałam się tam pojawić. Kłos poszedł się przebrać, a ja udałam się do Miguela. Porozmawialiśmy o tym, jak ma wyglądać dzisiejszy trening. Gdy już siatkarze się przebrali, rozpoczęliśmy trening. Najpierw krótka rozgrzewka, gdy nagle na salę wbiegł Conte.
- Powód spóźnienia to ..? - Wszystkich dobiegł głos Miguela.
- Musiałem coś wyjaśnić, a właściwie teraz mam zamiar to zrobić.
Ja w tym czasie pomagałam środkowym, aby dobrze się rozgrzali. Postanowiliśmy z trenerem, że ja wraz ze środkowymi i libero udam się na siłownie, a on z resztą zostanie na sali. Gdy mieliśmy wychodzić, zatrzymał mnie Conte.
- Może mnie trener wyrzucić z drużyny. Wszyscy mogą mnie mieć za totalnego idiotę, ale nie zniosę tego, że kobieta mojego życia mi nie ufa. Helena od pół roku nie jest moją narzeczoną, dziecko nie jest moje. Przyjechała tutaj, aby oddać mi pierścionek i aby się pożegnać. Nie mamy zamiaru dłużej utrzymywać kontaktu. Spóźniłem się na trening, aby ją tutaj przyprowadzić i by potwierdziła moją wersję. Julia, chcę byś mi zaufała i wybaczyła. Złapał moje dłonie, a zaraz za nim ukazała się tamta dziewczyna, którą wtedy z nim widziałam. Jak podejrzewam, była to Helena.
- On mówi prawdę. Nie jest ojcem, a ja go nie kocham. Ściągnął mnie tutaj z Czech, abym powiedziała Ci prawdę, więc to robię. Nie kochamy się, ojcem jest mój nowy partner.
Nie wiedziałam co mówić. Nie wiedziałam komu zaufać. Nadal mi na nim zależy, ale czy naprawdę mogę mu wierzyć?
- Julia, dam Ci tyle czasu ile trzeba, ale proszę przemyśl to. Nie chcę Ciebie krzywdzić, musiałem to wytłumaczyć.
- Ja ... Muszę iść. - Poszłam za Karolem w stronę siłowni, nie wiedząc jak się zachować.


***
Postanowiłam dokończyć tą historię nieco szybciej.
W zasadzie jesteśmy prawie na jej końcu.
Kogo wybierze Julia? Czy zaufa Facu? 
Niech będzie chociaż 5 komentarzy i wrzucam kolejny.
Co do meczu, moje marzenia w połowie się spełniły. Bełchatów to cudowne miasto, a dziecko Winiar jest po prostu niesamowite :)
Pozdrawiam Kukulka :D

sobota, 15 listopada 2014

Zawieszamy?

Cóż, Kochani. Jest Was tu coraz mniej. Pod ostatnim wpisem był aż jeden komentarz (dzięki łasica :* ). Nie ma już tej motywacji, przede mna próbne matury, więc chyba zawieszenie bloga będzie dobrym pomysłem.

sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 16 - Chcę jak najszybciej zapomnieć.

Następnego dnia obudziłam się w domu Klaudii. Jedno spojrzenie na telefon i już miałam dosyć. 32 połączenia nieodebrane. Z tego 2 od Karola, a reszta od ... Właśnie jak powinnam go teraz określić? Mój chłopak, który ma narzeczoną i wychodzi na to, że jestem jego kochanką? To brzmi co najmniej słabo, ale chyba najlepiej opisuje sytuację, w której się obecnie znajduję. Poranek spędziłam z przyjacielem i jego dziewczyną. Muszę przyznać, iż bardzo się starali, bym chociaż w pewnym stopniu ochłonęła.Po śniadaniu zadzwoniłam do Karola.
- Co się stało, że dzwoniłeś? - zapytałam na wstępie, gdy tylko odebrał.
- Co się dzieje, że nie odebrałaś? Julia, martwię się.
- Karol, to nie jest rozmowa na telefon.
- O 14:00 w Naszej kawiarni, pasuje?
- Dobrze, przyjdę. Tylko .. Bądź sam.
- Obiecuję, do zobaczenia, Kochana.
Rozłączyłam się, po czym wróciłam do salonu. Okazało się, że rano Rafał pojechał po trochę moich rzeczy, zarówno on, jak i jego dziewczyna uważali, że powinnam zatrzymać się u niej na kilka dni. Nie miałam siły się sprzeciwiać. Tym bardziej, że wydał mi się ten pomysł całkiem dobry. Nie musiałam widzieć Facundo, a gdybym go teraz zobaczyła, nie byłoby zbyt miło. Wzięłam gorący prysznic i ubrałam czyste ciuchy. Nałożyłam makijaż, aby nie było widać podkrążonych oczu. Powiedziałam o swoich planach dotyczących spotkania z Karolem parze. Oboje przyjęli to bardzo pozytywnie.
- Ważne by nie pogorszył się Twój kontakt z resztą drużyny. - argumentowali. Rafał zaoferował mi podwiezienie do kawiarni, a ponadto odwiezienie mnie do domu Klaudii spowrotem, gdyż zbytnio nie wiedziałam, gdzie dokładnie znajduje się jej mieszkanie. Południe spędziłam z przyjaciółmi, starali się o nic więcej nie wypytywać. Zachowywali się tak, bym jak najszybciej zapomniała. Jednak ja chyba nie potrafię zapomnieć, przynajmniej na razie nie. Co będzie później, zobaczymy. Równo o czternastej byłam przed kawiarnią. Pożegnałam się z przyjacielem, a następnie weszłam do środka. Zdjęłam kurtkę, od razu widząc zatroskaną minę Kłosa. Niemalże od razu znalazłam się w jego ramionach.
- Usiądźmy i porozmawiajmy, już zamówiłem Twoje latte.
Uśmiechnęłam się lekko słysząc te słowa. Nadal pamiętał jaką kawę lubię. Usiedliśmy przy jednym ze stolików w rogu lokalu, z dala od reszty ludzi. Miła kelnerka przyniosła moje latte i cappuccino Karola, wdzięcząc się do chłopaka.
- Spodobałeś się jej. - Stwierdziłam, grzejąc dłonie o gorący kubek.
- Nie jest w moim typie. Lepiej mów, co się stało.
Wzruszyłam lekko ramionami i wbiłam wzrok i stolik. Swoją drogą ma całkiem ładny kolor. To orzech, czy kasztan?
-Julia. - Jego dłoń delikatnie dotknęła mojej, wiedziałam, że nie odpuści.
- Facundo zdradził mnie ze swoją narzeczoną. Chociaż nie, czekaj. Swoją narzeczoną zdradził ze mną.
- To Wy ... ? - Spojrzałam na chłopaka ze szklanymi oczami.
- Tak, byliśmy parą. Tylko, że szanowny Pan Conte nie poinformował mnie, że ma narzeczoną, ale czym tu się chwalić? Pewnie tak łatwiej było mu mnie zaciągnąć do łóżka, a właściwie do niego zaprosić, bo poszłam dobrowolnie.
- Aż mi w to trudno uwierzyć. Nie martw się, oberwie za to. Już ja coś wymyślę, żeby długo tego żałował.
- Karol, daj spokój, nic nie rób.
- Jesteś pewna? Powinien jakoś za to zapłacić.
- Jestem pewna. Nie chcę się mścić. Wykorzystał mnie, a teraz chcę po protu jak najszybciej zapomnieć o tym, że cokolwiek mnie i jego łączyło.
Rozmawialiśmy z Kłosem jeszcze przez jakąś godzinę. Chłopak zaproponował mi, abym na kilka dni przeniosła się do niego. Wydało mi się to lepszym pomysłem, niż mieszkanie u Klaudii, której prawie nie znałam. Po utwierdzeniu się w przekonaniu, iż na pewno nie będę mu przeszkadzać, postanowiliśmy zadzwonić do Rafała i zabrać moje rzeczy do środkowego. Tak też zrobiliśmy, jakieś 2 godziny później siedziałam już na Kłosowej kanapie, wtulając się w ramiona siatkarza. Oglądaliśmy jeden z wybranych wcześniej filmów. Karol był pewny, że komedia poprawi mi humor, ale prawda była taka, że film był bardzo kiepski. Siatkarz w końcu sam chyba to zauważył i wyłączył telewizor.
- Siedząc tak tu z Tobą wracają wspomnienia. - W pewnym momencie powiedział, wprowadzając mnie w nieco dziwny nastrój.
- Co masz na myśli?
- Nie, nic złego. Po prostu brakowało mi Ciebie, Twojej przyjaźni. Wiem, że jeśli chodzi o związek, to nie jest odpowiednia pora. Chcę po prostu być przy Tobie, gdy czujesz się samotna, abyś wiedziała, że zawsze możesz na mnie liczyć.
- Dziękuję Karol, doceniam to.
Przytuliłam siatkarza, a w pewnej chwili usłyszałam sygnał telefonu, byłam pewna, że to Rafał, więc nie patrząc na wyświetlacz, odebrałam połączenie.
- Nie rozłączaj się, proszę. - Usłyszałam głos Facundo. - Daj mi wszystko wytłumaczyć, wiem, że widziałaś mnie z Heleną, ale to nie tak jak myślisz.
- Masz dwie minuty, ale nie myśl, że Ci uwierzę w tłumaczenia.
- Ale to nie tak. Julia, nie mogę jej teraz zostawić, ona jest w ciąży, ale ...
- Stop. Facundo gratuluję, będziesz świetnym ojcem.
Rozłączyłam się, nie pozwalając mu już nic powiedzieć. Po moich policzkach spłynęły łzy. - On ...
- Cii.. Maleńka, wszystko słyszałem, jestem przy Tobie.
Karol pocałował mnie w czubek głowy, a następnie zamknął w szczelnym uścisku, pozwalając mi, aby moje łzy zmoczyły jego koszulkę.


***
Klasa maturalna - oto moje wytłumaczenie, dlaczego tak dawno nic nie dodawałam.
Za półtora tygodnia spełnię jedno ze swoich marzeń i pojadę na mecz do Bełchatowa, nie mogę się doczekać ♥
Do następnego Kochani, 
Wasza Kukulka :*

niedziela, 21 września 2014

Rozdział 15 - Co tu się dzieje?

Mamy grudzień. Coraz bliżej święta, które w tym roku spędzę w towarzystwie ukochanego w górach. Między mną a Facundo z dnia na dzień jest coraz lepiej. Świetnie się dogadujemy, rozumiemy bez słów. Rafał oficjalnie jest w związku. Klaudia, jego dziewczyna, jest niesamowicie miłą brunetką. Przedstawił Nas sobie tydzień temu. Dziewczyna bardzo bała się spotkania ze mną, do czego przyznała się następnego dnia. Jednak nie było tak źle. Przyjęłam ją bardzo ciepło, gdyż wiedziałam, że Rafałowi bardzo na niej zależy. Dziewczyna jest prawniczką, zresztą ze sporymi sukcesami. Umówiliśmy się we czwórkę na dzisiejszy wieczór. Mamy iść gdzieś potańczyć. Ale najpierw obowiązki, później przyjemność. Dzisiaj ostatni mecz w tym roku. Z AZS Częstochową. Mimo, że wszyscy myślą już o zbliżających się dniach wolnych, dają na boisku z siebie wszystko. Skra szybko wygrywa mecz 3:0. Cieszymy się z takiego zakończenia rozgrywek w tym roku. Po meczu siatkarze oczywiście poszli rozdać autografy, udzielić kilku wywiadów. Tym razem, nawet mnie poproszono o wypowiedzenie się na temat meczu. Trwałoby to dłużej, gdyby nie Rafał, który na szczęście poprosił mnie o pomoc w pewnych dokumentach. Siatkarze poszli do szatni, aby się przebrać, a my zostaliśmy jeszcze chwilę na hali wraz z całym sztabem. Gdy zakończyliśmy pracę, udałam się w stronę wyjścia. Moją uwagę zwróciło małe zbiegowisko. Kilku siatkarzy stało przy wyjściu i coś obserwowało.
- Panowie co się dzieje ? Macie ochotę na jeszcze jeden trening? - Skierowałam swoje słowa do zawodników, którzy po chwili zrobili mi miejsce, nieco zdziwieni moją obecnością.
- My tylko ... - Kłos bezradnie podrapał się po głowie.
- Co Was tak zaciekawiło?
Podeszłam do miejsca, z którego obserwowali wydarzenia i wtedy wszystko się zmieniło. Zauważyłam Facundo. Z jakąś blondynką. Kojarzyłam ją, tylko nie wiem skąd.
- Co to za kobieta? - Spytałam spokojnie siatkarzy, wskazując na kobietę, którą przytulał mój chłopak.
- To Helena, narzeczona Facundo. Niezła laska, co ?
Nawet nie wiem, który z nich to powiedział. Narzeczona. Rzeczywiście, dopiero teraz zauważyłam pierścionek na jej palcu.
- Tak. Niezła.
Powiedziałam, nawet na nich nie patrząc, by po chwili wyjść z budynku.
- Julka, dobrze się czujesz ? - dobiegł mnie jeszcze głos Zatiego. Jednak nie odpowiedziałam nic. Cały czas miałam przed oczami ich. Facundo i jego narzeczoną. Przytulonych do siebie. On czuły i opiekuńczy. Ona spokojna, miała przymknięte oczy. Mogłam się tego spodziewać? Pewnie tak. Dziwne, że nic wcześniej nie dostrzegłam. Helena jest siatkarką, dlatego ją kojarzę. Teraz rozumiem, dlaczego tak na rękę mu było, aby nikomu nie mówić o Naszym związku. Chciał działać na dwa fronty. Zgodnie z umową, wsiadłam do swojego samochodu i czekałam na Rafała. Oparłam się o kierownicę, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Czy jestem naiwna ? Nawet bardzo. Trudno mi uwierzyć w to, że dałam się tak wykorzystać. Podszedł mnie, udając opiekuńczego, by tylko się mną pobawić. Jestem pewna, że nigdy nie zamierzał mi o niej powiedzieć. Chyba, że któregoś dnia przyszedłby do mnie z tekstem: "Kochanie, chciałbym zaprosić Ciebie na mój ślub. Nie bierz tego do siebie. To nic między nami nie zmienia.". Nie wiem, jak długo tak siedziałam, gdy usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi od strony pasażera, lekko podniosłam głowę.
- Julka, co się stało? - Zaniepokojony Rafał, przygarnął mnie w swoje ramiona. Rozpłakałam się na dobre. Starał się mnie uspokoić. - Powiedz, co jest nie tak? Boli Ciebie coś?
- Rafał, on ma narzeczoną. - Zdołałam wyszeptać.
- Ale kto ?
- Facundo. On ma narzeczoną.
- Jak to ?
- Była dzisiaj, obejmowali się. Wyglądali na zakochanych.
- Julka, wszystko będzie dobrze. Nie zostawię Ciebie samej. Chcesz ? Wyjedziemy i tak mamy już wolne. Zadzwonię do Klaudii i odwołam Nasze spotkanie.
 - Nie, zawieź mnie do domu i jedź do niej. Proszę.
Zamieniliśmy się miejscami. Rafał wysłał komuś sms-a, a następnie ruszył w kierunku naszych mieszkań. A właściwie tak mi się wydawało, bo w pewnym momencie skręcił w prawo, jadąc w zupełnie inną stronę. Po kolejnych, dłużących mi się minutach, zatrzymał się pod małym domkiem. Było mi obojętne, dokąd zajechaliśmy. Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do drzwi. Otworzyła Nam Klaudia, która od razu mocno mnie przytuliła.
- Niczym się nie martw. Poradzimy sobie z tym razem.
Spojrzała na mnie i Rafała i zaprosiła do środka. Tego mi było trzeba, nieznane mi, ciepłe miejsce. Tutaj nie mógł mnie znaleźć, a ja czułam się w towarzystwie tej dwójki nieco lepiej.


***
Przepraszam, ale to było wcześniej zaplanowane. Gorzej, że skończyły mi się wcześniej napisane rozdziały. Pomysł w głowie jest, nie ma czasu na spisanie go.
Powód? Klasa maturalna jest najgorsza. 
Mam nadzieję, że uda mi się chociaż raz na jakiś czas coś Wam napisać. 
To co? Wieczorem będziemy Mistrzami Świata ♥
Pozdrawiam Kukulka

poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 14 - Jestem Miguel.

Obudziłam się niesamowicie wypoczęta. Odwróciłam się na drugi bok i zauważyłam przyglądającego mi się Facundo. Ta noc była cudowna. Mężczyzna był bardzo czuły. Na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech na wspomnienie tej nocy.
- Długo nie śpisz ?
- Troszkę, ale całkiem miło było patrzeć jak śpisz. - Odpowiedział, odgarniając kosmyk moich włosów za ucho.
- Wczoraj ... Było niesamowicie. Nigdy nie czułam się tak dobrze.
- Miło mi to słyszeć. - Delikatnie musnął moje wargi, przyciągając mnie do siebie.
- Co dzisiaj robimy ?
- Z tego co mi wiadomo, macie trening na siłowni. Ale do tego jest jeszcze trochę czasu. Zróbmy jakieś śniadanie, a potem może pójdziemy do kina ?
- Jestem jak najbardziej za.
Na śniadanie zrobiliśmy naleśniki, nie byłabym sobą, gdybym nie obsypała Facundo mąką i tym samym, zaczęłam małą bitwę. Trzeba przyznać, iż mężczyzna świetnie wyglądał w białej brodzie. Uwielbiałam jego zarost, dodaje mu uroku. Po śniadaniu poszliśmy do kina. Film był dosyć wciągający, więc miło spędziliśmy dwie godziny. Następnie wróciliśmy do domu, by chłopak wziął torbę na trening. Potem razem ruszyliśmy na siłownię Skry. Na miejscu spotkaliśmy już Miguela i Rafała. Obydwaj byli w bardzo dobrych humorach, co było podejrzane. Rafał jak Rafał, ale Miguela w takim humorze widywałam żadko. Na treningach był raczej zawsze bardzo skupiony, wiele wymagał. Jednak człowiekiem był dobrym, to trzeba przyznać. Facundo udał się do szatni, dzisiaj sama miałam ochotę z nimi nieco potrenować, jak się okazało, nie tylko ja. Trener także postanowił poćwiczyć dzisiaj z chłopakami. Gdy już się przebraliśmy, poszliśmy na siłownie. Tym razem wszyscy byli na czas. Mała rozgrzewka i każdy zaczął trening. Podczas tego wysiłku, przypomniałam sobie czasy, gdy jeszcze sama grałam. Wielogodzinne, męczące treningi. Zwycięstwa i porażki. Wiedziałam co teraz czują zawodnicy. Chcą być jak najlepiej przygotowani na kolejny mecz. Poczuć smak zwycięstwa lub wyciągnąć wnioski z porażki. Wszyscy trenowali na najwyższych obrotach. Mimo żartów, które co jakiś czas było słychać ze strony któregoś z siatkarzy, każdy był skupiony.
- Julka, po treningu przyjdź proszę do mojego gabinetu. - usłyszałam głos trenera, a po sali rozeszło się głośne "uuu". - A panowie chyba mają ochotę na dodatkową godzinę treningu, co ?
- Nie, trenerze. - odpowiedzieli zgodnie, wracając do ćwiczeń. Reszta treningu minęła w spokoju, oprócz wygłupów Naszych środkowych. Mają chyba za dużo energii, skoro latają za sobą po całej sali. Tak, bawili się w berka. Tylko czy to kogokolwiek zdziwi ? Nie sądzę. Szybki prysznic i ruszyłam w stronę pokoju trenera.
- Chciał mnie Pan widzieć. - Powiedziałam, wchodząc do gabinetu, po wcześniejszym pukaniu.
- Owszem, ale nie mów mi Pan. Jestem Miguel. - Mężczyzna wyciągnął dłoń w moją stronę, którą po chwili uścisnęłam.
- Julia.
- W takim razie, Julio, mamy dla Ciebie małą niespodziankę. Potowarzyszysz mi ?
- Oczywiście.
Ruszyliśmy w stronę drzwi. Po chwili byliśmy już przed klubem, a ja zaniemówiłam. Przed sobą miałam pięknego, srebrnego Forda ze swoim nazwiskiem.
- Jako, że jesteś w Skrze od dłuższego czasu, to jak każdy pracownik, dostajesz swój samochód od naszego sponsora. - Trener wręczył mi kluczyki, a ja szybko go przytuliłam.
- To naprawdę dla mnie ? - spytałam patrząc na samochód.
- Oczywiście, musisz jakoś dojeżdżać na halę.
- Bardzo dziękuję. - podskoczyłam zadowolona jak mała dziewczynka i podeszłam do samochodu. Trzeba go chyba wypróbować, prawda ?



****
Rozdział bardziej przejściowy. Ale następny będzie ... interesujący. 
Podpowiem, że ostatnio świetnie mi wychodzi pisanie rozdziałów, które wszystko wywracają do góry nogami. 
Do następnego, Kukulka :*

sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział 13 - Ważny krok w przód.

Rafał miał przyjść z Moim Chłopakiem na 12:00. Od samego rana, byłam nieco pod denerwowana. Na szczęście, dzisiaj miało nie być treningu, więc mieliśmy sporo czasu. Nie mogąc znaleźć sobie miejsca, chodziłam w kółko po domu. Bałam się reakcji przyjaciela. Jego opinia zawsze była dla mnie bardzo ważna. Był jedną z ważniejszych osób w moim życiu. Panowie przyszli na czas. Zaprosiłam ich do środka, zrobiłam herbaty i usiedliśmy razem w salonie.
- To o co chodzi ? Mówiłaś, że to coś ważnego. - powiedział Rafał, wpatrując się we mnie.
- Bo widzisz ... Ja, to znaczy my .. - gubiłam się we własnych słowach. Facundo postanowił mi nieco pomóc.
- Julka po prostu chciała powiedzieć, że jesteśmy razem. - Argentyńczyk delikatnie ujął moją dłoń, uśmiechając się pokrzepiająco. Z twarzy Rafała można było wyczytać ogromne zdziwienie.
- Tego się nie spodziewałem. Jednak patrząc na to, że oboje jesteście szczęśliwi, mogę być tylko za. Tylko Conte, niech Ci nawet nie przychodzi do głowy skrzywdzenie jej, bo będziesz miał ze mną do czynienia.
Cała Nasza trójka zaśmiała się na te słowa. Co jak co, ale Rafał z takim oświadczeniem ? To coś nowego. Spędziliśmy razem całe popołudnie, opowiadając Rafałowi, jak doszło do tego, że jesteśmy razem. Mężczyzna słuchał tych opowieści z wielkim zainteresowaniem. Sam też się przyznał, że ostatnio poznał pewną dziewczynę. Wiele o niej opowiedział. Okazało się, że gdy Facundo mówił, że wychodzi niby do Uriarte, Rafał wychodził do tejże dziewczyny. Obiecał także, że niedługo nam ją przedstawi. Umówił się z nią także na dzisiejszy wieczór, więc ja zaproponowałam Facundo, byśmy i my spędzili go razem. Wspólnie zjedliśmy obiad, a potem mój przyjaciel poszedł przygotowywać się na swoją randkę.
- Cieszę się, że to wszystko tak wyszło. Że jesteśmy razem. - wyznałam, idąc z siatkarzem za rękę ulicami Bełchatowa. Postanowiliśmy zrobić sobie wieczorny spacer.
- Też się z tego cieszę. Poza tym, wybaczyłaś mi i zaufałaś. To wiele dla mnie znaczy. Jesteś dla mnie bardzo ważna.
- A Ty dla mnie. Dawno nikt nie był mi tak bliski. Uwielbiam momenty, w których jesteś przy mnie.
- Nawet na boisku ?
- Nawet, chociaż wtedy trzeba się nieco hamować. Nie chcemy by wszyscy w klubie o tym mówili. Przynajmniej na razie.
- Zgadzam się. Potem by tylko wypytywali. A ja się chcę Tobą nacieszyć.
Szczęśliwi wróciliśmy do mieszkania, Rafał jeszcze nie wrócił, co oznaczało, że randka idzie mu dobrze. Cieszyłam się, że i on znalazł dziewczynę, która jest dla niego ważna. Zawsze się o mnie troszczył, chciałam by i on był szczęśliwy. A z tego co mówił, dzięki tej dziewczynie był. Z kubkami gorącej herbaty, usiedliśmy pod kocem na kanapie. Wieczory były coraz bardziej zimne. Jednak siedząc z ukochanym, aż tak tego nie odczuwałam. Z nim zawsze było idealnie.
- Co byś powiedziała, gdybyśmy pojechali w któryś weekend w góry ?
- Góry ? Nie jestem ich fanką, ale z Tobą mogę pojechać wszędzie.
- To miłe, ale .. Dlaczego nie lubisz gór ?
- Już tak mam. Zawsze wolałam morze. Uwielbiam leżeć na piasku, wpatrywać się w horyzont.
- Tam też Ciebie zabiorę, ale może jak będzie cieplej. Co powiesz na gorące piaski Hiszpanii ?
- Nie odmówię.
- W takim razie jesteśmy umówieni.
- Owszem, jesteśmy.
Zaśmiałam się cichutko, a następnie siatkarz delikatnie złączył Nasze usta. Pocałunek pełen pasji nie miał końca. Może to dziwne, bo nie byliśmy razem zbyt długo, ale byłam pewna swoich uczuć do siatkarza. Tak jak obiecał, troszczył się o mnie. Poświęcał mi dużo uwagi i czasu. Ale przede wszystkim, dawał mi wiele miłości. Nie odrywając się ode mnie delikatnie wziął mnie na ręce i zaniósł mnie do sypialni. Nie opierałam się, a on to odebrał jako zgodę.


****
Zbyt słodko... 
Czy Wy też nie możecie doczekać się wieczornego meczu ? :)
Myślę o tym, by nieco szybciej zakończyć tą historię. 
Pozdrawiam Kukulka :*

sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 12 - Spóźnienie.

Następny dzień rozpoczął się dziwnie pozytywnie. Byłam pełna energii. Postanowiłam ją jakoś wykorzystać i zabrałam się za domowe porządki. Skończyłam je przed południem. Patrząc na to, że trening miał być o 13:00, miałam jeszcze chwilę, aby się przygotować. Dwadzieścia minut przed treningiem, przyszedł po mnie Rafał i razem ruszyliśmy na halę. Facundo tego dnia, miał udać się do Miguela nieco wcześniej, gdyż mieli porozmawiać na temat jego postępów po kontuzji. Siedząc w samochodzie, panowała błoga cisza, ale Rafał nie byłby sobą, gdyby nie zaczął wypytywania.
- Ty i Facundo jesteście od samego rana jacyś .. Inni. Tacy szczęśliwi. Chcesz mi coś powiedzieć ?
- Przypadek, Rafał. Czysty przypadek. Z resztą jak nie być szczęśliwym w taki dzień ? Jest pięknie. Wygraliśmy z Resovią, a z tego trzeba się cieszyć.
Doszliśmy z siatkarzem do wniosku, że na razie nikomu nie będziemy mówić o naszym związku. Ta nutka tajemnicy spodobała się nam, a poza tym po co każdy ma wiedzieć ? Zaczęły by się tylko niepotrzebne plotki, docinki. Tego nam nie potrzeba. A już na pewno nie na początku naszej znajomości. Nasz związek dopiero się zaczyna. Chciałabym, aby był długi i szczęśliwy.
- Skoro tak mówisz, ale pamiętaj mi zawsze możesz zaufać.
- Wiem, Rafał. Jakby coś zawsze do Ciebie przyjdę.
Kilka minut później, byliśmy już na hali. Dzisiaj panowie mieli mieć zwykły trening. Udałam się do Miguela. Postanowiliśmy dzisiaj nieco odpuścić. Tak więc, poszliśmy po piłki i na boisko. Większość siatkarzy już była. Zaczęli się rozgrzewać, według Naszych wskazówek. Jakieś dziesięć minut później wbiegli spóźnieni. Karol i Andrzej.
- Panowie pobiegną dziesięć kółek dodatkowych i zostają po treningu. - Rozbrzmiał głos Miguela, a ja nie mogłam ukryć delikatnego uśmiechu, który wkradł się na moje usta. Chwilę później podbiegli do mnie obywaj siatkarze.
- Julka ... - Zaczął Kłos, niestety nie dałam mu szansy dokończyć. Dobrze wiedział, że ja niegdy nie lubiłam, gdy ktoś się spóźnia.
- Panowie chcą tak ćwiczyć ? - Spytałam, uważnie przyglądając się ich, na pewno nie treningowym strojom. - Do szatni. 5 minut i nie dłużej. Kłos dobrze wiesz, że będę czekać z zegarkiem w ręku.
Obaj jak poparzeni pobiegli do szatni, nic już nie mówiąc. Ja w tym czasie podzieliłam siatkarzy na dwa zespoły. Na początek jedna strona zagrywa, druga przyjmuje, potem odwrotnie. Jak kazałam, tak też zrobili, spóźnialscy zdążyli przebrać się w dane im 5 minut. Gdy wrócili na salę, zajął się nimi sam Falasca. Oczywiście nie odpuścił, na taką "rozgrzewkę" nawet bym nie wpadła. Reszta się tylko podśmiewała. Zrobiliśmy mały mecz. Dopiero w jego połowie, obydwaj środkowi skończyli swoją rozgrzewkę. Widząc ich stan, posłałam Kłosa i Wronę na ławkę, by chwilę odetchnęli. Gdy już wrócili do, w miarę normalnego stanu, dołączyli do kolegów. Trening skończył się godzinę później. Wszyscy oprócz spóźnionej dwójki poszli do szatni. Oni natomiast mieli ćwiczyć zagrywkę.
- Długo jeszcze musisz zostać? - Obok mnie pojawił się Conte.
- Dzięki tej dwójce - Wskazałam na siatkarzy. - Jeszcze pewnie jakąś godzinę.
- Poczekam, jeśli nie masz nic przeciwko.
- Jasne, że nie. Siadaj sobie, a ja idę trochę pomęczyć Naszą dwójkę środkowych.
Jak się okazało, trener miał kilka fajnych pomysłów, jak wybić z głowy siatkarzom kolejne spóźnienia. Muszę przyznać, że mi ich było szkoda. Z treningu wyszli na tyle zmęczeni, że po treningu chyba od razu pójdą spać. Z drugiej strony, ciekawe czemu się spóźnili. I to razem. Po treningu pojochałam wszystkie piłki, a następnie udałam się do Mojego siatkarza. Cały ten czas, grzecznie na mnie czekał. To było urocze.
- Nie wynudziłeś się ?
- Żartujesz ? Myślałem, że ze śmiechu nie wytrzymam, patrząc na te ćwiczenia. Ja nie odważę się nigdy spóźnić.
- Miguel szczególną uwagę zwraca na punktualność. Nie tylko on, ale ... Może pójdziemy na jakiś obiad ?
- Miałem to zaproponować. Tylko co byś powiedziała, gdybyśmy sami coś ugotowali ?
- Świetny pomysł, tylko po drodze będzie trzeba zrobić małe zakupy.
Razem poszliśmy do samochodu Facu, a następnie do sklepu. Postanowiliśmy zrobić spaghetti. Szybkie i proste. Po zakupieniu potrzebnych składników, wróciliśmy do mojego mieszkania i zaczęliśmy przygotowanie dania. Razem poszło Nam bardzo szybko. Argentyńczyk był świetnym kucharzem. Nauczył mnie kilku sztuczek, ale i ja nie byłam mu dłużna. Po zjedzeniu obiadu, usiedliśmy wtuleni w siebie na kanapę i zaczęliśmy oglądać jakąś komedię. Było dokładnie tak, jak powinno. Razem czuliśmy się idealnie. Jednak, miałam wyrzuty sumienia, że nic nie powiedzieliśmy Rafałowi. Gdy film się skończył, postanowiłam poruszyć ten temat z Facundo.
- Czy ... Co ... Inaczej.
- Spokojnie, powiedz o co chodzi. - Spojrzał mi w oczy, dodając nieco odwagi.
- Chciałabym powiedzieć Rafałowi. - Wyszeptałam wolno. - Jest moim przyjacielem i źle się czuję z tym, że go okłamuję. On by nikomu nie powiedział...
Mężczyzna uważnie wysłuchał moich słów, jednak w żaden sposób mi nie odpowiedział.
- Przepraszam, umówiliśmy się. Nie powinnam ...
- Uważam, że to dobry pomysł. Ty byś się lepiej czuła, a ja nie musiałbym wymyślać dziwnych wymówek, by tutaj przyjść. Zauważył, że ostatnio więcej czasu spędzam poza mieszkaniem.
- Spostrzegawczy jest. Dziękuję. - powiedziałam, by po chwili delikatnie go pocałować.
- Jak tak będziesz dziękować, to mogę się na wiele zgodzić. - roześmiałam się melodyjnie, wtulając w jego ramiona. Ustaliliśmy, że powiemy Rafałowi o Nas, następnego dnia.


***
Nie podoba mi się, ale nie pamiętam, czy był jakikolwiek rozdział,  który by mnke zadowolił, z tych napisanych przeze mnie.
Dziękuję za każdy komentarz, to wiele daje.
Do następnego, Kukulka :*

czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 11 - Bardzo mi na Tobie zależy.

Rano obudziło mnie ciche pukanie. Usiadłam na łóżku, zapraszając gościa do środka. Jakie było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłam Facundo z tacą. Usiadł obok mnie i nieśmiało musnął mój policzek.
- Wyspałaś się ?
- Bardzo. Ale Ty chyba niezbyt, patrząc na to, co już zdążyłeś zrobić.
- Zawsze wstaje bardzo wcześnie. A to - wskazał na tacę, którą mi podał - w ramach podziękowania za możliwość noclegu tutaj.
- Żaden problem, ale to chyba ja powinnam zrobić śniadanie Tobie. Jesteś moim gościem. - Lubię gotować, a dla Ciebie to tylko czysta przyjemność.
Moje policzki pokrył delikatny róż. Argentyńczyk zrobił idealne tosty, a na dodatek gorącą kawę. Zrobiłam mu nieco więcej miejsca na łóżku.
- Pewnie sam jeszcze śniadania nie jadłeś, więc się podzielimy. Co Ty na to ?
Siatkarz przytaknął ruchem głowy, siadając wygodniej. Następnie wspólnie zjedliśmy śniadanie. Po posiłku, żadnemu z Nas nie spieszyło się by wstać. Odstawiłam pustą tacę na szafkę nocną, by następnie wtulić się w ramiona mężczyzny. Nie protestował. Czułam się przy nim coraz lepiej. Opowiedział mi o początkach swojej kariery, jak poznał Rafała, jak trafił do Bełchatowa. Dopiero około 12:00, postanowiliśmy wstać. Ja udałam się do łazienki, a Conte do swojego mieszkania. Jak się okazało, Rafał zdążył już wrócić. Po porannej toalecie udałam się do nich, a pierwsze co usłyszałam, to narzekanie przyjaciela na ból głowy.
- Julcia, ja już więcej nie wezmę alkoholu do ust. Po co to komu ? Zobacz Facu nie pił i jest w świetnym humorze, a ja ? Nie daję rady. Słonko, podaj mi wodę.
O co poprosił, to mu podałam. Z resztą, szkoda mi go było. Ale kto kazał mu zakładać się z siatkarzami. Oczywiście, oni mają mocniejszą głowę. Więc nie odczuli zbytnio tego zakładu.
- Ale wiesz, Karol to jednak tego Andrzeja lubi. Nie dziwię się, że mieszkają obok siebie. Nawet wymyślili coś, czekaj jak to było ? Kłos vs. Wrona. Ale o co tam chodzi to nie pamiętam. A właśnie, Facundo, poradziłeś sobie z noclegiem ? Bo zapomniałem Ci dać te klucze. Ja wiem, to moja wina.
Wymieniliśmy z Argentyńczykiem porozumiewawcze spojrzenia.
- Dałem radę. I powiem ci, że wyszedłem na tym nieco lepiej, niż Ty.
Oboje się roześmialiśmy, a do Rafała chyba dotarło to, gdzie tę noc spędził Conte. Niedowierzając spoglądał to na mnie, to na niego.
- Nie spodziewałem się, że pogodzicie się tak szybko. Ale to lepiej.


           ****

Kolejne tygodnie mijały Nam spokojnie. Ja zaczęłam nową pracę i mogłam pokazać tym wielkoludom, że trzeba być grzecznym, bo inaczej na siłowni dostaną niezły wycisk. Na szczęście zbyt wielkich problemów nie robili. Byli w świetnej formie, co było widać na każdym meczu. Dawali z siebie wszystko. Z kolei moje kontakty z Facundo, przybrały nieco inną formę. Praca to praca. Ale poza nią, byliśmy świetnymi przyjaciółmi. Prawie codziennie spędzaliśmy razem wiele czasu po treningach razem. Był dla mnie coraz ważniejszy, a i ja nie byłam mu obojętna. Tego dnia, siatkarz przyszedł do mnie do gabinetu po treningu i poprosił, abym przygotowała się na wieczór, bo zabiera mnie na kolację. Tak też zrobiłam. Po powrocie do domu, znalazłam jakąś starą, nigdy nie założoną sukienkę. Obym się tylko w nią zmieściła. Tak się stało, po chwili moja figura była świetnie podkreślona przez "małą czarną". Tym razem postawiłam na płaskie buty. Nadal pamiętając odciski na stopach po poprzedniej imprezie. Mężczyzna przyszedł po mnie po dwudziestej. Był w idealnie skrojonym garniturze. Po przyjacielskim przywitaniu, ruszyliśmy w bliżej mi nieznanym kierunku. Facundo zaparkował samochód przed jedną z najlepszych restauracji w Bełchatowie. Jak na gentlemana przystało, otworzył mi drzwi, a w restauracji odsunął krzesło. Kolacja minęła Nam w świetnej atmosferze, w dodatku z pysznym jedzeniem. Rozmawialiśmy o wszystkim, dawno się z nikim tak dobrze nie dogadywałam. W pewnym momencie mężczyzna delikatnie złapał moją dłoń i spojrzał w moje oczy.
- Julia ... Ostatnio świetnie się dogadujemy. Stałaś się mi bliska i bardzo ważna. Musisz wiedzieć, że bardzo mi na Tobie zależy i chciałbym móc się Tobą zaopiekować. Byśmy byli parą.
Zaskoczona spojrzałam na niego, uważnie słuchając jego słów. Kilka minut trwało, zanim dotarł do mnie sens jego słów.
- Facundo, mi także na Tobie zależy. Tylko ... Nie wiem, czy jestem na to gotowa.
- Dam ci tyle czasu, ile tylko zechcesz. Nie będziemy się spieszyć, obiecuję.


           ****

Jak obiecał, tak też zrobił. Mijały kolejne dni, a my nadal byliśmy przyjaciółmi. Troszczył się o mnie i spędzał ze mną czas. Dzisiaj Skra miała zagrać przeciwko Resovi. Siatkarze długo czekali na ten mecz. Trenowali i dawali z siebie wszystko. Początek listopada i jeden z najważniejszych meczy. Widać było zaangażowanie na boisku po obu stronach siatki. Nie mogłam usiedzieć na miejscu patrząc na to, ile dają z siebie. Miałam ochotę wbiec na boisko i im pomóc w trudniejszych momentach. Mecz zakończył się w pięciu, zaciętych setach. Zwycięstwem Skry. Byłam zachwycona. Po meczu, panowie rozdawali autografy i świętowali zwycięstwo. Gdy i my, jako sztab szkoleniowy zrobiliśmy swoje, zabrałam rzeczy i udałam się pod szatnie, gdzie miałam nadzieję, że zobaczę Facundo. Nie musiałam długo czekać, po kilkunastu minutach, mężczyzna wyszedł. Niewiele myśląc, złączyłam Nasze usta w pełnym uczucia pocałunku.
- Chcę spróbować. To będzie trudne, ale mam nadzieję, że będzie warto.
Wyszeptałam, gdy lekko się odsunęłam. Na szczęście zdążyłam trochę odetchnąć, bo Conte był tak zadowolony, że z pasją zaczął muskać mnie całować. Po chwili, nie postrzeżenie wyszliśmy z hali i udaliśmy się w drogę powrotną do domu.

***
Ten rozdział miał wyglądać zupełnie inaczej ... Nie wyszło.
Przepraszam Was za niego.
Dziękuję Marianne, że jako jedyna wręcz jesteś, czytasz, komentujesz. 
Tym razem jestem tutaj na dłużej, przynajmniej taki jest plan.
Nie wiem kiedy kolejny, bo nie chcę dodawać rozdziałów, gdy wyświetleń jest 200, a komentarz jeden. To bardzo rozczarowuje.
Pozdrawiam Kukulka.

wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 10 - Czas na zwierzenia.

- Widzisz, mój brat grał w młodej lidze w Bełchatowie. Tak samo jak ja. Zawsze jeździliśmy na treningi razem, bo były w podobnych godzinach. Tego dnia ... Ja z nim nie pojechałam, bo byłam chora. On na trening też nie dotarł, miał po drodze wypadek, który skończył się dla niego tragicznie. Cały czas mam wyrzuty sumienia. Może gdybym z nim pojechała nic by się nie stało ? - po moich policzkach spływały łzy. Nagle poczułam, jak ktoś obejmuje mnie ramieniem i mocno do siebie przytula. Niemalże od razu, wtuliłam się w siatkarza.
- To nie Twoja wina. Widocznie tak musiało być. Ty byś nic nie zmieniła. - Jego delikatne dłonie gładziły moje włosy, starając się mnie uspokoić. Trochę to zajęło, ale w końcu nieco ochłonęłam.
- Przepraszam. Potraktowałam Ciebie jak najgorszego wroga, a Ty tak się o mnie troszczysz.
- Ktoś to musi robić. Może jestem tutaj dzięki Twojemu bratu? Może on chciał, abyśmy się poznali. Uśmiechnęłam się nieznacznie, a następnie spojrzałam w jego oczy.
- Był świetnym siatkarzem. Wielka kariera była przed nim. Wszyscy mu ją wróżyli, ale nie wyszło. Delikatnie wzruszyłam ramionami. Robiło się coraz później i zimniej. Wiatr lekko rozwiewał moje włosy.
- Odwieźć Ciebie do domu? - spytał Facundo, jakby czytając mi w myślach.
- O niczym innym nie marzę.
Wstaliśmy z ławki, ja skierowałam się do budynku, w którym poinformowałam Rafała, że już wracam, a Conte poszedł odpalić samochód. Gdy skierowałam swoje kroki w stronę parkingu, byłam mile zaskoczona. Skra jak widać troszczy się o swoich zawodników i załatwia im najlepsze samochody. W dodatku ze świetnym ogrzewaniem, co zauważyłam siadając na miejscu pasażera. Co się dziwić? Światowej klasy zawodnicy, to i światowej klasy samochody. Podróż minęła nam bardzo miło. Ja próbowałam nauczyć Facu paru słów po polsku, a on biedny starał się jak może, aby to powtórzyć. Gdybyście usłyszeli jego Cześć ! Nie, wcale się nie śmiałam. Z drugiej strony, fajnie było sobie przypomnieć jak to jest. Jednak przez ten czas od śmierci brata, właściwie się nie śmiałam, więc teraz było mi nieco dziwnie. Siatkarz starał się jak mógł, aby mnie rozśmieszać, bym czuła się dobrze i muszę przyznać, iż nieźle mu to wychodziło. Mogę z całą pewnością stwierdzić, że genialnie pasuje do tego klubu. A śpiewa też nieźle. No, może z paroma wyjątkami. Po kilkunastu minutach byliśmy już na miejscu. Wychodząc z samochodu, Argentyńczyk dał mi swoją marynarkę i objął mnie ramieniem. Jak dobrze, że mieszkaliśmy w tym samym bloku.
- Dziękuję za dzisiejszy wieczór, za to że mnie wysłuchałeś.
- A ja dziękuję, że mi tak zaufałaś.
Zdjęłam z ramion marynarkę i przytuliłam siatkarza na pożegnanie, by po chwili zniknąć za drzwiami swojego mieszkania. Z ulgą zdjęłam buty, podziwiając pięknie obtarte nogi, tak to jest jak na codzień nie chodzi się w takich butach. Gdy miałam się kierować do dalszej części mieszkania, usłyszałam z klatki schodowej coś dziwnego. Ktoś krzyknął coś w bliżej mi nieznanym języku. Postanowiłam sprawdzić, co się dzieje. Uchyliłam nieco drzwi i zobaczyłam siedzącego na schodach Facu. Wzrok miał wbity w ziemię, a minę niezbyt ciekawą. Dłużej się nie zastanawiając wyszłam do niego i kucnęłam przed nim.
- Co się stało?
Argentyńczyk podniósł wzrok. Nie wiedział co ma powiedzieć.
- Rafał ma klucze od mieszkania, a zapewne dzisiaj nie wróci, by nie będzie jechał po alkoholu. Zostaje mi spać tutaj.
- Nie wygłupiaj się. Wstawaj i zapraszam w moje skromne progi.
Posłałam mu szeroki uśmiech i podałam mu dłoń, wstając.
- Jesteś tego pewna ? Nie chcę robić Ci problemu.
- A co to za problem ? Mam dwie sypialnie, z tego jedna jest wolna. Także nie gadaj już, tylko chodź.
Siatkarz niepewnie ujął moją dłoń i wszedł ze mną do mieszkania. Tam, od razu pokazałam mu jego sypialnie, dałam ręcznik i wszystkie potrzebne rzeczy. Gdy ten udał się pod prysznic, ja zmieniłam pościel. Następnie sama wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w pidżamę. Na szczęście, Rafał zostawił u mnie parę swoich rzeczy, więc i dla Facu znalazłam jakąś koszulkę. Udałam się do kuchni, by jak zawsze wieczorem napić się jeszcze wody, takie moje przyzwyczajenie. W tym samym czasie, wszedł tam i mój tymczasowy współlokator. Wymieniliśmy przyjacielskie uśmiechy, gdy zauważyłam, że mężczyzna robi to samo co ja. Po wypiciu wody, podszedł do mnie nieco bliżej.
- Dobrej nocy, Julka.
- Dobranoc.
I właśnie wtedy, stało się coś czego bym się nigdy nie spodziewała. Moje usta odnalazły jego i złączyliśmy się w bardzo delikatnym pocałunku. Gdy w końcu się od siebie odsunęliśmy, Nasze oddech były przyspieszone. Oboje byliśmy szczęśliwi, jednak nie chcieliśmy pójść za daleko. Będąc pod drzwiami do sypialni rozstaliśmy się z uśmiechami na twarzy. Chyba nie muszę mówić, że tej nocy zasnęłam niczym małe dziecko ?



***
Przepraszam, że mnie tak długo nie było. Ale po drodze miałam 18-stkę. Potem wyjazd, a na początku wakacji złamaną prawą rękę (miłość do siatkówki czasem boli). Rozdział krótki, bo na razie staram się doprowadzić rękę do normalnego stanu.
Jak Wam się podoba rozdział ? Jesteście tutaj jeszcze?
Pozdrawiam Kukulka :*

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 9 - Nowa praca i ważna rozmowa.

-I po to chciałeś się ze mną tak szybko spotkać?
 -Tak, bo impreza jest już w ten piątek.
 -Za dwa dni? - Tak panie Kłos, nie ma to jak szybkie poinformowanie.
-Tak wyszło, też się dopiero rano dowiedziałem. Ale chodź ze mną. Co Ci szkodzi ?
-Nie mam sukienki na przykład.
 -A co to za problem ? Zaraz idziemy do centrum i znajdziemy Ci jakąś ładną, no nie daj się prosić.
 -Dobra, niech Ci będzie, ale jak w ciągu godziny nie znajdziemy sukienki, to nie idę !
-Jesteś najlepsza ! - Chłopak musnął mój polik i ruszyliśmy w stronę centrum.


*** 
Nieoczekiwanie już w pierwszym sklepie miałam przymierzyć 5 sukienek. Aż zastanawiałam się, czy aby Kłos tego wszystkiego wcześniej nie przyszykował. Wśród tych pięciu znalazła się ta jedna, która nawet mi, wyjątkowo się podobała. Postawiłam na klasykę, czarna sukienka, delikatnie błyszcząca, średniej długości, bez ramiączek. Do tego wszystkiego postanowiłam zrobić loki lokówkom.
 -Julcia, bo się spóźnimy. 
-Sam chciałeś, żebym szła. Daj mi jeszcze 3 minutki.
 -3 i ani sekundy więcej. 
-Tak, tak... 
Czy on kiedykolwiek zrozumie, że kobieta potrzebuje trochę czasu, by doprowadzić się do stanu, w którym będzie uważała, że wygląda dobrze? Odpowiedź jest banalna : Nie! Chwilę później wyszłam z łazienki, a Kłos wstał i tylko patrzył na mnie. 
-Coś nie tak ? - spytałam. 
-Tak ... To znaczy, nie... Wyglądasz ... Julka ! Wyglądasz przepięknie ! - jąkał się Karol.
 -Dziękuję. - Musnęłam jego policzek. - Czyli warto było czekać?
 -Tak, oczywiście, że tak. A teraz, czy mogę panią zaprosić na imprezę, której gwiazdą będzie pani ?
 -Ewentualnie się zgodzę. - zaśmiałam się, po czym ruszyłam za Kłosem.


 *** 

15 minut później byliśmy na miejscu. Sala była gustownie urządzona. Większość osób według Kłosa już było. Dziwnym trafem, nie zauważyłam żadnej kobiety oprócz mnie. Nie wybaczę Ci tego Karol. A zemsta będzie słodka. Chłopak podszedł do jednego ze stolików i już po chwili zamiast jednego, było obok mnie trzech siatkarzy. 
-Julia, chciałbym Ci przedstawić jednych z najlepszych siatkarzy, a ponadto moich przyjaciół, to jest Andrzej, a to Paweł. - Karolowi nie znikał uśmiech z twarzy. Co Ty kombinujesz ? 
-Bardzo miło mi poznać, Karol wiele o tobie mówił. - moją dłoń uścisnął ten pierwszy, jak mniemam Andrzej. 
-Mi także miło poznać. -Posłałam mężczyźnie przyjazny uśmiech, by następnie zrobić to samo w kierunku drugiego z przedstawionych mi mężczyzn. 
Rozmawialiśmy przez chwilę, mężczyźni opowiadali jak trafili do Bełchatowa, jak poznali Karola. Muszę przyznać, że zyskali moją sympatię. W pewnym momencie ktoś złapał mnie od tyłu w talii. 
-Tutaj jesteś. 
Starczyły dwa słowa, by na mojej twarzy pojawił się większy niż dotychczas uśmiech.
 -Rafał ! - Przytuliłam chłopaka mocno, ciesząc się z jego obecności. Trwało by to dłużej, gdyby na "scenę" nie wyszedł jakiś mężczyzna i nie zaczął witać gości. 
-Witam wszystkich ze sztabu szkoleniowego, prezesów też bym przywitał, gdyby przyszli, ale tak to nie witam. Zawodników, zarówno nowych, jak i tych którzy już kolejny sezon grają w naszym klubie powitałem już osobiście. Przede wszystkim jednak, pewnie panowie zauważyliście, że w Naszym gronie jest jedna kobieta. Pani Julio, witamy Panią na pokładzie, bo chociaż Pani jeszcze tego nie wie, to zaraz się Pani dowie o co nam chodzi. - Mężczyzna zszedł ze sceny, by zaraz za nim wszedł kolejny.
 -O co im chodzi ? - zapytałam Karola. 
-Cii, Miguel będzie przemawiał, a poza tym wszystko załatwiłem, nie będziesz musiała wracać do papierkowej roboty. - wyszeptał mi do ucha, a ja totalnie nie wiedziałam o co chodzi.
 - Pani Julio, tak jak już mówił mój poprzednik, witamy Panią na pokładzie, tego zwariowanego statku, zwanego Skrą Bełchatów. - mężczyzna mówił nienagannym angielskim. - Zapraszam nową trenerkę na scenę. - Kłos popchnął mnie, abym poszła na scenę, a ja totalnie nie wiedziałam o co chodzi, jednakże po chwili podeszłam do pana Miguela.
 -Panowie, przywitajmy brawami panią trener przygotowania fizycznego Skry Bełchatów! -po słowach mężczyzny rozległy się oklaski, Miguel natomiast wyszeptał, że to sprawka Karola, Rafała i Pawła, i że ma nadzieję na owocną współpracę.I dopiero wtedy mnie olśniło Dlatego miałam tutaj przyjść, dlatego Karol powiedział, że nie będę musiała wracać do starej pracy. Z ogromnym uśmiechem na twarzy uścisnęłam Falasce dłoń i wróciłam do chłopaków, których od razu wyściskałam. Dopiero wtedy zaczęła się zabawa, nie pomyślałabym, że siatkarze potrafią tak dobrze tańczyć. Wszystko byłoby jeszcze lepsze, gdybym nie zobaczyła Jego. 

*Z perspektywy Facundo. 

Gdy tylko zobaczyłem ją przy trenerze, już wtedy miałem ochotę podejść. Jednakże wiedziałem, że będzie chciała porozmawiać z Karolem, w końcu niezłą niespodziankę jej zrobili tą nową pracą. Ten uśmiech na jej ustach, gdy tańczyła z resztą chłopaków z drużyny. Ja wolałem trzymać się z dala, przynajmniej do pewnego momentu. Wiedziałem, że muszę coś zrobić, aby powrócił Nasz dobry kontakt. Gdy tańczyła z Wroną, a piosenka powoli się kończyła, postanowiłem do dziewczyny podejść. Niemalże natychmiast mnie zauważyła. Wyraz jej twarzy był dla mnie nie odgadniony. Andrzej widząc mnie "ulotnił się". A ja podszedłem bliżej dziewczyny. 
- Możemy porozmawiać ? - spytałem, patrząc jej prosto w oczy. 
- Chyba powinniśmy. 
- To może wyjdziemy na zewnątrz ? 
- Niech będzie. - Miałem ochotę chwycić ją za dłoń, jednak Julia poszła przodem, nie dając mi do tego szans. Usiedliśmy na jednej z ławek przed budynkiem. Nastała krępująca cisza. Żadne z Nas nie wiedziało jak zacząć. Spojrzałem na dziewczynę po dłuższej chwili, miała wzrok wbity w ziemię. 
- Chciałbym Ciebie przeprosić. - zacząłem - Nie pomyślałem, że tym kłamstwem tak bardzo Ciebie skrzywdzę. Nie wiedziałem, że aż tyle przeszłaś. Rafał nie chciał mi o Tobie nic powiedzieć. Po prostu dalej w to brnąłem, nie zważywszy na konsekwencje. - Masz rację - odezwała się po dłuższej chwili, a na jej policzku zauważyłem pojedynczą łzę. 
- Nie wiedziałeś, a ja zareagowałam źle. Skąd miałeś wiedzieć, co się wydarzyło ? To nie było w porządku, że kłamałeś na temat tego, kim jesteś, ale moja reakcja nie była lepsza. - Pozwoliłem jej kontynuować, widząc, że dziewczyna chce nareszcie to z Siebie wyrzucić. - Po śmierci... Mojego brata chciałam odciąć się od siatkówki, dlatego widząc Ciebie, jednego z najlepszych siatkarzy na świecie, wszystko wróciło. - Na jej policzkach pojawiły się łzy, delikatnie złapałem jej dłoń, a nie widząc jej sprzeciwu, ścisnąłem mocniej, dodając jej otuchy. - Tak bardzo mi go brakuje.


***
Chyba najdłuższy xD Mam nadzieję, że się spodoba. 
Dziękuję za nominację do Libstera, postaram się w przyszłym tygodniu odpowiedzieć na pytania.
Im więcej komentarzy tym szybciej nowy rozdział.
Jak przeczytałyście, troszkę nam się wyjaśniło :) 
Jak macie jakieś pomysły, które według Was świetnie by się tutaj sprawdziły, to piszcie tu lub na gg - 41477768.
Pozdrawiam Kukulka :D

wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział 8 - Plan idealny.

Po dotarciu do jednej z bełchatowskich kawiarni, usiedliśmy przy stoliku, w bardziej zacisznym kącie pomieszczenia.
-To jaką kawę sobie życzysz ? - spytał Karol, a ja omal nie wybuchłam śmiechem. Gdybyście słyszeli jak on to powiedział !
-Tą co zawsze, o ile jeszcze pamiętasz jaką piję. - posłałam mężczyźnie promienny uśmiech, a ten zniknął, by po chwili wrócić z dwiema kawami.
-Latte dla ślicznej Julci.
-Już Ty tak Kłos nie czaruj ! - wzięłam od mężczyzny moją szklankę i upiłam łyk.
-To teraz opowiadaj, o co Wam poszło ?
-Jak zawsze pamiętliwy, nic się nie zmieniasz. Poznałam go przez przypadek, zamiast Rafała, telefon odebrał on. Powiedział, że nazywa się "Michael" - wykonałam cudzysłów w powietrzu - i jest kolegą Rafała.
-Kim jest ? -Kłos spojrzał na mnie z niedowierzaniem. - Facet ma wyobraźnię.
-To trzeba mu przyznać. Potem jakoś tak wyszło, że złapaliśmy kontakt i często ze sobą rozmawialiśmy. I przyjechał z Rafałem do Polski. Ja niczego nie świadoma, czekam na Rafała i "Michaela", bo nie powiedział mi, że to tylko zmyślone imię, a kogo moje oczy widzą? Rafała - owszem i Argentyńczyka. Potem ten wypadek...
 -Dalszą część znam, ale rzeczywiście, nieźle koleś namieszał. Ale może powinniście pogadać i wszystko sobie wyjaśnić ?
-Nie mam zamiaru z nim rozmawiać. Po co, żeby znowu wciskał mi jakieś kity ?
 -Jak wolisz Julka, ale daj facetowi szansę, dla niego to też musi być dziwna sytuacja.
 -Zobaczymy, jak na razie, nie chcę go nawet widzieć.
-Dobra, zmieńmy temat, gdzie Ty w ogóle pracujesz, co ? - zmienił temat.
-W jednym z biur w centrum, wiesz robota papierkowa. - westchnęłam.
-To chyba nie jest robota twoich marzeń ? Nie myślałaś nad zmianą pracy ?
-Myślałam, ale kto mnie teraz tak od razu zatrudni ?
Kłos uśmiechnął się tajemniczo, a następnie spojrzał na swój zegarek, po czym powiedział: -Robi się późno, a ja mam niedługo trening, wracamy ? - pokiwałam ochoczo głową.


*Następnego dnia z perspektywy Karola.

Dzień zaczął się nadzwyczaj dobrze. Zator od samego rana w świetnym humorze, co mi na rękę, bo będę potrzebował pomocy w realizacji mojego planu.
 -Paweł, jedziesz ze mną po Rafała ?
-Kogo ?
-Rafała, wiesz nasz drugi trener. Dostaje dzisiaj wypis, a ja jadę go odebrać.
 -W sumie, czemu nie ? O której jedziemy ?
-Za pół godziny i słuchaj, mam pewien plan i będę potrzebował też Twojej pomocy. Wiesz, że prezes liczy się z Twoim zdaniem, prawda ?
-No raczej, drugiego takiego libero trudno znaleźć.
Bez większych wstępów wytłumaczyłem Pawłowi, na czym polega mój pomysł, ten ochoczo powiedział, że z chęcią mi pomoże, około 11 pojechaliśmy po Rafała, którego wtajemniczyliśmy w plan idealny, bo to od niego zależało powodzenie naszej misji. Miał, jak nam się wydawało najtrudniejszą robotę do wykonania, ale właśnie, wydawało nam się. Dla Rafała zadanie okazało się wręcz banalne, więc reszta zależała już od Nas, a że jesteśmy na tyle mądrzy, postanowiliśmy od razu wypełnić i naszą część, teraz pozostawało tylko czekać na rezultaty.

*Tydzień później.

-Juuulka, spotkajmy się. - proszę dziewczynę, gdy już odbiera moje chyba 30 połączenie z rzędu.
-Karol, jestem w pracy, nie mogę od tak sobie wyjść.
 -A o której kończysz ?
-Za godzinę, ale...
-Będę czekać pod twoją firmą. Do zobaczenia! - rozłączam się, zanim dziewczyna cokolwiek powiedziała, aby nie miała możliwości sprzeciwu.
 Jak powiedziałem tak też zrobiłem, godzinę później byłem pod budynkiem. Wystarczyło poczekać 10 minut, a zobaczyłem Julię.
-Co się stało, że musiałeś mnie tak szybko zobaczyć?
 -Jest sprawa.
-Nieźle się zaczyna, mów o co chodzi. - No to czas wprowadzić nasz plan w życie.
 -Słuchaj, bo ... Skra organizuje imprezę zapoznawczą, Rafał też będzie. I chodzi o to, że mamy przyjść z osobami towarzyszącymi, a ja pomyślałem, że może.. Poszłabyś ze mną? - kończę swój monolog, a Julia zaczyna się śmiać. Czy tylko ja nie mam pojęcia, o co chodzi ?

***
I jest kolejny :)
W następnym będzie się działo, obiecuję :D 
Im więcej komentarzy,  tym szybciej nowy rozdział.
Dziękuję za wszystkie komentarze, to na prawdę motywuje.
I może taka mała dedykacja, dla łasicy, dzięki której możecie podziwiać to u góry, a której chciałabym podziękować bo chociaż o tym nie wie, to dzięki niej zaczęłam pisać tego bloga. Dziękuję Kochana!
Pozdrawiam Kukulka :D

wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 7 - Powrót do zdrowia ?

Obudziłam się jak na mnie, bardzo późno, bo około 11. Pierwsze co zrobiłam, to wzięłam prysznic i ubrałam się. Dopiero potem sięgnęłam po telefon, na którym widniała jedna wiadomość. Bez namysłu ją otworzyłam. Mam nadzieję, że Ciebie nie obudzę, ale daj znać jak wstaniesz, to podjedziemy do Rafała. Karol Od razu mu odpisałam, że za kilkanaście minut będę gotowa, więc jeśli ma czas i to dla niego nie będzie kłopot, to będę czekać. Odpowiedź dostałam niespełna 2 minuty później, że już jedzie. Postanowiłam w tym czasie zrobić śniadanie. Nadal pamiętałam, jak bardzo mężczyźnie smakowała moja jajecznica, tak więc postanowiłam zrobić ją. Na szczęście wszystkie potrzebne składniki posiadałam. Gdy po kilku minutach jajecznica była gotowa, usłyszałam dzwonek do drzwi. Sama nie wiem dlaczego, ale na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Wpuściłam gościa do środka.
 - Czy ja czuję ... ? - Nie pozwoliłam mu nawet skończyć, tylko pokiwałam twierdząco głową.
- Zapraszam na śniadanie.
 - Jesteś Aniołem. - musnął mój policzek i skierował swoje kroki za mną do jadalni, gdzie już czekał na Nas gorący posiłek, wraz z herbatą. - Mówiłem Ci już kiedyś, że jesteś świetną kucharka ? Bo jeśli nie, to mówię to teraz.
- Zdarzyło Ci się już kiedyś, ale dziękuję. - Posłałam Karolowi szczery uśmiech. Po skończonym posiłku wzięliśmy się za zmywanie (mówiłam mu, że dam radę sama, ale ma taki charakter, że nie lubi słuchać sprzeciwu i gdy już coś sobie postanowi, musi to wykonać). Następnie ubraliśmy się i ruszyliśmy w drogę do szpitala.
 - A Wy dzisiaj treningu nie macie ?
- Wieczorem, także trochę czasu jest, a dlaczego pytasz ?
 - Z ciekawości. - Odpowiedziałam i szybko zmieniłam temat. Próbowałam się bardziej otworzyć w temacie siatkówki, ale nadal było to trudne. Chwilkę później, byliśmy już przed pokojem Rafała. Nacisnęłam klamkę i już miałam wejść do środka, gdy zobaczyłam tam JEGO.
- To my może przyjdziemy później. - Powiedziałam szybko i złapałam Kłosa za dłoń, wychodząc z sali.

 * W tym samym czasie z perspektywy Rafała.

 - Chyba mnie zbytnio nie lubi. - Conte bardziej stwierdza niż pyta.
- Zależy Ci na niej, co? - Pytam, obserwując jak jego policzki stają się czerwone.
- Co ? Nie .. To .. Ja po prostu czuję, że ją skrzywdziłem i chciałbym jej to jakoś wynagrodzić.
- Facu, najpierw przestań oszukiwać siebie, widzę jak na nią patrzysz, a ona na Ciebie.
- Dobra, faktycznie jest ... Na swój sposób mnie oczarowała, tylko co z tego, skoro mnie nienawidzi ?
- Bez przesady, ma trudny charakter, dlatego musisz być bardziej stanowczy, ale przede wszystkim, musisz ją przeprosić, bo bez tego nic nie wskórasz.
- Zobaczymy, Rafał ja lecę, zarząd poprosił mnie o spotkanie, więc trzymaj się.
 - Taki mam zamiar. - Podałem mu dłoń, a Conte po chwili wyszedł. Czas mi się dłużył niemiłosiernie, w oczekiwaniu na Julkę. Na szczęście, po około 20 minutach, zjawiła się ... W towarzystwie Karola, więc jak rozumiem, zdąrzyli porozmawiać i wszystko sobie wyjaśnić. Nareszcie ! Trzeba było na to dwa lata czekać, aby zebrała się w sobie.
- Cześć śliczna ! - powiedziałem, gdy tyko usiadła wraz z Kłosem, obok mojego łóżka.
- Humor dopisuje, co ? Jeszcze chwilę i karzesz się wypisać. - Zaśmiała się ? Od kiedy Julka się śmieje ?
- O Tobie można powiedzieć to samo. Mam nadzieję, że rzeczywiście spałaś, a nie siedziałaś non stop oglądając telenowele, bądź inne romantyczne filmy ?
 - Bardzo śmieszne! Dobrze wiesz, że nie przepadam za tego typu filmami, ale chyba Ci to z główki wypadło, co ?
 - Pamiętam, pamiętam. Ale miałem ochotę się z Tobą podroczyć, w końcu trochę mi tutaj brakuje towarzystwa.
- Tego bym nie powiedziała, widzieliśmy zupełnie co innego, gdy weszliśmy do pokoju, prawda Karol ?
- Nie da się zaprzeczyć, sory Stary.
- Wybaczam, lepiej mi powiedz, czy rozmawialiście. - Skierowałem wzrok najpierw na Kłosa, potem na Julkę.
- Tak, Julka mi wszystko wytłumaczyła, trochę porozmawialiśmy i ja, nie mam jej niczego za złe. - odpowiedział Kłos.
- To dobrze. - Uśmiechnąłem się promiennie, w tym samym momencie do pokoju wszedł lekarz.
- No, panie Rafale, widzę, że na brak towarzystwa, Pan narzekać nie może i w sumie na brak zdrowia także. Pana wyniki są na tyle zadowalające, że jutro dostanie Pan wypis.
- Bardzo dziękuję, Panie doktorze.
Julka i Karol, posiedzieli jeszcze jakąś godzinkę, po czym pożegnali się i ruszyli w drogę powrotną.

*Z perspektywy Julii.

- Myślałam, że dłużej każą mu zostać w tym szpitalu, ale to dobrze, że już jutro go wypiszą. - Będziesz mogła go wreszcie wymęczyć po powrocie ze Stanów.
 - Bardzo śmieszne ... - udałam obrażoną.
- No już, rozchmurz się. - Objął mnie w talii. - A tak na marginesie, nie przepadasz zbytnio za Facu, co ?
- Trochę...
- Musiał Ci nieźle zaleźć za skórę.
 - Sam wiesz, że nie lubię ludzi, którzy kłamią. - Przygryzłam dolną wargę. Nie chciałam o tym mówić, z drugiej strony, przecież to Karol, jemu mogę powiedzieć.
 - Kłamał ? A wygląda na takiego miłego faceta.
- Pozory mylą.
- Powiesz mi, o co Wam dokładnie poszło ?
 - Jeśli zabierzesz mnie gdzieś na kawę, to owszem. - Posłałam mu delikatny uśmiech, na co mężczyzna od razu zmienił kierunek, naszej wędrówki.
       

***
Przepraszam,  przepraszam,  przepraszam.  
Ale tak nas w szkole gonią, że dopiero teraz mogę dodać (mam ferie :D).
Czy mi się kiedykolwiek spodoba któryś z moich rozdziałów?
Ten jest chyba najgorszy ze wszystkich, które do tej pory dodałam. 
12 komentarzy = nowy rozdział ;)
Pozdrawiam i całuję
Kukulka :3

sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 6 - Karol

Nawet nie pamiętam drogi do szpitala, a właściwie do sali Rafała. Jedyne co zapamiętałam to słowa pielęgniarki, że na szczęście Rafał jest przytomny, a jego życiu nic nie zagraża. Potem zaprowadziła mnie na jego salę.Gdy tylko weszłam, po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Rafał, co się stało ? - Zapytałam przyjaciela, siadając obok jego łóżka i łapiąc go za dłoń. - Szukaliśmy ciebie, w pewnym momencie postanowiliśmy z Facu rozdzielić się. Tak też wsiadłem w samochód i zamierzałem jechać do Twoich rodziców, jednak w drodze miałem wypadek i tak oto znalazłem się tutaj. Ale to teraz nie jest ważne, Julka, jak Ty się czujesz ? - Co ? Leżysz w szpitalu i martwisz się o mnie ? Rafał, to już nie jest ważne, teraz Ty musisz wrócić do zdrowia, ja sobie dam radę.
 - Ja wiem, teraz będziesz udawała mega silną, ale Julka, wiem że ciebie skrzywdziłem...
 - Wybaczam Ci - przerwałam mu - Musisz odpoczywać. A znajdujesz się tutaj tylko i wyłącznie przeze mnie.
- Nie prawda.
- Jak nie ? Gdybym nie zachowała się jak rozkapryszony bachor, nie było by ciebie tutaj.
 - Równie dobrze mogę powiedzieć, że gdybyśmy wcześniej nie kłamali też by mnie tutaj nie było.
- To nie jest twoja wina.
- Nie rozmawiajmy już o tym, dobrze ?
- Jasne. - potwierdziłam mocniej ściskając dłoń przyjaciela. Jak długo u niego siedzę ? Hym... Nie mam pojęcia. Rozmawiamy, a on już któryś raz z kolei każe mi wracać do domu i przespać się, ale ja nie mogę go teraz zostawić. W pewnym momencie otwierają się drzwi do pokoju i wchodzi do niego dwóch wysokich mężczyzn. Bez problemu ich rozpoznaję, chociaż w tym momencie chciałabym schować się w najmniejszym koncie tego pokoju.
 - Julka? - Niestety mężczyźni rozpoznają mnie bez problemu, pamiętają.
- Cześć Mariusz. - Przywitałam się z kapitanem "Skrzatów". Do drugiego bałam się cokolwiek powiedzieć, po tych dwóch latach wiele się zmieniło.
-Ze mną się nie przywitasz ? -Zwrócił się w moją stronę.
- Cześć ... Karol. - Ledwo dałam radę wydusić z siebie te dwa słowa w stronę mojego byłego chłopaka.
- Rafał, klub Nas przysłał, poinformował o wypadku, staraliśmy się przyjechać jak najwcześniej jak się da, niestety poinformowali Nas jakąś godzinę temu i jesteśmy dopiero teraz. - Wlazły podał dłoń Rafałowi, to samo po chwili uczynił też Karol.
- Jak się czujesz?
- Lepiej, dzięki że jesteście, ale niepotrzebnie, na prawdę jest okej. W tym samym czasie jak Rafał rozmawiał z Mariuszem, do mnie podszedł Kłos.
 - Porozmawiamy ? - Zapytał, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć, nie tutaj, nie teraz, nie przy nich.
- To...
Nie było mi dane dokończyć, bo Rafał zwrócił się do mężczyzn.
- Mogę mieć do Was prośbę ? ' Oboje kiwnęli twierdząco głową, na co przyjaciel kontynuował.
- Julka siedzi tu już dobre kilka godzin, moglibyście ją zabrać do domu ? Bo mi tutaj zaraz padnie.
- Jasne. - Szybko odpowiedział Karol.
- Ale nie trzeba, ja zostanę.
- Nie Julka, proszę, jedź do domu. - Próbował przekonać mnie Rafał.
 - Dobrze, ale wrócę najszybciej jak się da, dobrze ? -Spojrzałam na przyjaciela, po czym musnęłam jego policzek.
- Chłopaki, poczekajcie na Julkę, ja chcę jeszcze chwilę z nią porozmawiać. - Po chwili Karol i Mariusz wyszli, a ja zostałam z Rafałem - Obiecaj mi coś, powiedz Karolowi prawdę, dobrze ? Widzę jak na Ciebie patrzy, chyba zasługuje na poznanie prawdy, nie sądzisz ?
- Postaram się, ale wiesz że to trudne.
- Idź już Julcia, on wieczności czekać nie będzie. - Przyjaciel pocałował mnie w policzek, a ja wyszłam chwilę później z sali przed którą stali siatkarze.
- Gotowa ?
- Tak, możemy już iść. - Odpowiadam atakującemu, starając się ominąć wzrok Kłosa. Wsiadłam do samochodu Karola, wcześniej żegnając się z Mariuszem. Modlę się, by towarzysz nie rozpoczynał drażniącego tematu. Jak na razie, mężczyzna chyba przeczuwa, że nie chcę rozmawiać, więc jedziemy w ciszy. Wzrok kieruję w stronę szyby i staram się skupić na mijanych okolicach. Podróż mija nam dosyć niezręcznie. Po kilkunastu minutach jesteśmy już pod moim blokiem. Siatkarz otworzył mi drzwi i odprowadził do samego mieszkania.
- Wejdziesz ? - Spytałam mężczyznę, który twierdząco kręci głową. W mieszkaniu ściągnęłam kurtkę i buty, po czym zaprosiłam gościa do salonu.
- Wiem, że należy Ci się wytłumaczenie.
- Nie naciskam, nie chcesz, nie mów. - Odpowiedział Karol, siadając na kanapie, a ja usiadłam obok niego.
- Dwa lata, masz prawo wiedzieć, dlaczego się nie odzywałam, nie dawałam znaku życia i tak po prostu Ciebie opuściłam. - Spojrzał tylko na mnie, nie przerywając, a ja wbiłam wzrok w swoje dłonie. - Po śmierci mojego brata chciałam odciąć się od siatkówki. Wszystko i wszystkich, którzy byli z nią związani, sprawiało mi ogromny ból. Większość osób sama mnie opuściła, Twoja kariera się rozwijała, a ja nie byłam w stanie na to patrzeć. Postanowiłam, że muszę to skończyć, za bardzo ciebie kochałam, by powiedzieć Ci to w twarz, wolałam nie odbierać telefonów, a nawet zmienić numer. Za każdym razem, gdy byłeś pod moim mieszkaniem, ryczałam w poduszkę z bezsilności. W końcu brak kontaktu z mojej strony się opłacił, zniknąłeś z mojego życia, a wraz z Tobą też ten sport. Ale to nic nie dało, to nadal boli i chyba boleć będzie. Wiem, że na to już o wiele za późno, ale chciałabym ciebie bardzo przeprosić, byłam zbyt nie dojrzała, by powiedzieć Ci to wszystko. - Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, Kłos mnie przytulił, a ja rozkleiłam się jak małe dziecko.
- Wiedziałem, że to dla Ciebie trudne, ale nic z tym nie zrobiłem. Zostawiłem ciebie samą w najtrudniejszych momentach, ważniejsze były treningi niż to, co ty czułaś. Ja też przepraszam. - Wtuliłam się w jego ramiona. - Chyba oboje siebie zawiedliśmy, nie uciekniesz od tego, co stanowiło całe Twoje życie. Julka, przecież ty kochałaś siatkówkę, nie sądzę by to tak po prostu mogło zniknąć z twojego życia.
- Nie zniknęło. - Wyszeptałam.
- Nie chcę Ciebie zostawiać teraz, ale obiecałem Rafałowi, że położysz się i prześpisz. Przyjadę po Ciebie jutro z samego rana, oboje odpoczniemy, a potem pojedziemy do niego do szpitala.
- Dziękuję.
- Nie dziękuj, wiele przeszłaś, zasługujesz na szczęście i prawdziwych przyjaciół.
Pożegnał się i wyszedł, a ja poczułam ulgę, że wreszcie mu wszystko powiedziałam.

                         ***
Przepraszam, że tak długo nie pisałam,  ale nauka. Postaram się Wam to wynagrodzić w najbliższym czasie.
CZYTASZ - KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ !
Pozdrawiam Kukulka :D

sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 5 - Wypadek.

Nawet nie wiem jak udało mi się przesiedzieć na tej ławce tyle czasu. Telefon cały czas dzwonił. Nim się obejrzałam zaczęło świtać. Zadzwoniłam do szefowej i poinformowałam, że niestety nie dam rady przyjść. Na szczęście kierowniczka nie robiła żadnych problemów w związku z tym. W końcu postanowiłam wrócić do domu. Liczyłam się z tym, że prawdopodobnie spotkam Rafała i ... Ughh. Facundo. Ale po nie przespanej nocy nic by mnie nie powstrzymało od powrotu. Wystarczająco dużo wypłakałam w tamtym parku. Tak więc, jak postanowiłam tak też zrobiłam. Nie widząc "przyjaciela" jak najszybciej weszłam do mieszkania. Byłam tak padnięta i załamana, że od razu położyłam się do łóżka. Od razu udałam się do krainy Morfeusza.


 *** 

Gdy tylko zdąrzyłam zasnąć, poczułam czyjś dotyk. Otworzyłam oczy i zobaczyłam ... Rafała.
- Czego tutaj chcesz? -
Julciu, Porozmawiajmy...
- O czym . ? O twoim koledze z Argentyny, czy o Twojej karierze trenera siatkarskiego ? - spytałam.
- Nie chciałem Ciebie skrzywdzić. Myślałem tylko o sobie, wiem. Przepraszam. Ważne było tylko to, abym mógł spokojnie pracować w Stanach. Ale teraz nic już z tego nie jest ważne. Julka, jesteś moją przyjaciółką i nie chcę tego zmieniać. Wiem, że Ciebie skrzywdziłem, ale nie chcę Ciebie stracić. Wiem, że to trudne, ale spróbuj mi zaufać. - Z moich oczu znowu popłynęły stróżki łez. Ja też nie chciałam go stracić, ale sam do tego doprowadził.
 - Chyba za wiele ode mnie wymagasz. - Wbiłam wzrok w pościel, by nie patrzeć w jego oczy.
- Chociaż spróbuj , proszę. Przecież tyle lat przyjaźni nie pójdzie na marne. - Położył dłoń na moich plecach, dokładnie tak jak to robił wtedy przed dwoma laty, aby mnie pocieszyć i podtrzymać na duchu. Wtedy rozkleiłam się doszczętnie.
 - Myślisz, że przyjdziesz tak tutaj i co ? Przeprosisz, a ja po prostu ci wybaczę? Rafał, prosiłam Ciebie tylko o jedno, a Ty i tak, nie potrafiłeś tego zaakceptować i wykonać. - Mówiłam poprzez potok łez.
 -Zawaliłem, wiem. To wszystko moja wina. Chciałbym to cofnąć...
 - ... Ale się nie da. - Dokończyłam za niego.
 - Tak, dokładnie. Nie mogę tego cofnąć. Wiesz jak mi na tobie zależy, nie chcę ciebie stracić.
- Nie uważasz, że trochę na to za późno ?
- Nie wiem, mam nadzieję, że uda mi się to naprawić. Jeśli chcesz zrezygnuje z posady trenera, a w sumie drugiego trenera SKRY.
- Nie. Chyba trochę przesadziłam, wiem ile to dla Ciebie znaczy. Nie chcę abyś stracił swoją pasję jak ja przed dwoma laty. - Spojrzałam w jego oczy. A co w nich dostrzegłam ? Troskę, strach, może małe iskierki Nadziei.
 - Julka, wybaczysz mi ?
 - A mam inne wyjście ? Wiesz, że oprócz ciebie, nie mam nikogo.
 - Przepraszam, naprawdę. - Powiedział, przytulając mnie. Zamknął mnie w swoich silnych ramionach, w których zawsze czułam się bezpiecznie.
- Ja też przepraszam, nie mam prawa czegokolwiek ci zabraniać.
 - Ale o Facundo powinienem Ci powiedzieć Musisz to przyznać.
- Szczerze ? To on namieszał, powinien mi od razu powiedzieć, a nie udawać jakiegoś "Michaela". W ogóle, skąd mu się to wzięło ?
- Jak sam stwierdził, jakoś tak wyszło. Miał wszystko odkręcić do naszego przyjazdu, dlatego dostał Twój numer, ale jak widać, nie zrobił tego, niestety.


*** 

Obudził mnie dzwoniący budzik. A więc nie zdążyłam go wyłączyć. A to pogodzenie się z Rafałem to tylko sen ? Kiepsko się zaczyna dzień. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, ponad 70 połączeń nieodebranych, kilkanaście SMS-ów. Wszystko od Rafała, poza jednym z SMS-ów, który donosił, że mogę wygrać 40 tysięcy złotych, jeśli wyślę jednego SMS-a. Co mnie zdziwiło to to, że ostatnie połączenie było sprzed 3 godzin, potem nic. Cóż, pewnie poszli spać, albo coś, przecież nie muszą się o mnie martwić, ani nic w tym stylu. Chwilę, jednak dzwoni, no to teraz wziąć się w garść i spokojnie ze sobą porozmawiać. Wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Tak ? - spytałam.
 - Halo, czy rozmawiam z niejaką panią Julią ?- spytał kobiecy głos.
 - Owszem, a z kim mam przyjemność. ?
- Pan Rafał miał wypadek, jest w naszym szpitalu, jest nieprzytomny i miał zapisany pani numer jako kontaktowy w razie potrzeby.
 - Co ? Jak ? Jak to się stało ? Co z nim ?
 - Proszę przyjechać do szpitala, tutaj, na miejscu, wszystkiego się pani dowie.
- Dobrze, będę jak najszybciej.
Rozłączyłam się. Jak to Rafał miał wypadek ? Jak to się mogło stać ?

***
No i mamy kolejny rozdział. Nie jestem z niego zbyt zadowolona. Miał wyglądać inaczej. 
Jako, że jeszcze nie miałam okazji, życzę Wam wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. 
Dziękuję za wszystkie komentarze.
I mam prośbę, niech każdy kto czyta tego bloga doda pod tym rozdziałem komentarz, chcę zobaczyć ile Was jest.
CZYTASZ - KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ
Pozdrawiam Kukulka :D