sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział 13 - Ważny krok w przód.

Rafał miał przyjść z Moim Chłopakiem na 12:00. Od samego rana, byłam nieco pod denerwowana. Na szczęście, dzisiaj miało nie być treningu, więc mieliśmy sporo czasu. Nie mogąc znaleźć sobie miejsca, chodziłam w kółko po domu. Bałam się reakcji przyjaciela. Jego opinia zawsze była dla mnie bardzo ważna. Był jedną z ważniejszych osób w moim życiu. Panowie przyszli na czas. Zaprosiłam ich do środka, zrobiłam herbaty i usiedliśmy razem w salonie.
- To o co chodzi ? Mówiłaś, że to coś ważnego. - powiedział Rafał, wpatrując się we mnie.
- Bo widzisz ... Ja, to znaczy my .. - gubiłam się we własnych słowach. Facundo postanowił mi nieco pomóc.
- Julka po prostu chciała powiedzieć, że jesteśmy razem. - Argentyńczyk delikatnie ujął moją dłoń, uśmiechając się pokrzepiająco. Z twarzy Rafała można było wyczytać ogromne zdziwienie.
- Tego się nie spodziewałem. Jednak patrząc na to, że oboje jesteście szczęśliwi, mogę być tylko za. Tylko Conte, niech Ci nawet nie przychodzi do głowy skrzywdzenie jej, bo będziesz miał ze mną do czynienia.
Cała Nasza trójka zaśmiała się na te słowa. Co jak co, ale Rafał z takim oświadczeniem ? To coś nowego. Spędziliśmy razem całe popołudnie, opowiadając Rafałowi, jak doszło do tego, że jesteśmy razem. Mężczyzna słuchał tych opowieści z wielkim zainteresowaniem. Sam też się przyznał, że ostatnio poznał pewną dziewczynę. Wiele o niej opowiedział. Okazało się, że gdy Facundo mówił, że wychodzi niby do Uriarte, Rafał wychodził do tejże dziewczyny. Obiecał także, że niedługo nam ją przedstawi. Umówił się z nią także na dzisiejszy wieczór, więc ja zaproponowałam Facundo, byśmy i my spędzili go razem. Wspólnie zjedliśmy obiad, a potem mój przyjaciel poszedł przygotowywać się na swoją randkę.
- Cieszę się, że to wszystko tak wyszło. Że jesteśmy razem. - wyznałam, idąc z siatkarzem za rękę ulicami Bełchatowa. Postanowiliśmy zrobić sobie wieczorny spacer.
- Też się z tego cieszę. Poza tym, wybaczyłaś mi i zaufałaś. To wiele dla mnie znaczy. Jesteś dla mnie bardzo ważna.
- A Ty dla mnie. Dawno nikt nie był mi tak bliski. Uwielbiam momenty, w których jesteś przy mnie.
- Nawet na boisku ?
- Nawet, chociaż wtedy trzeba się nieco hamować. Nie chcemy by wszyscy w klubie o tym mówili. Przynajmniej na razie.
- Zgadzam się. Potem by tylko wypytywali. A ja się chcę Tobą nacieszyć.
Szczęśliwi wróciliśmy do mieszkania, Rafał jeszcze nie wrócił, co oznaczało, że randka idzie mu dobrze. Cieszyłam się, że i on znalazł dziewczynę, która jest dla niego ważna. Zawsze się o mnie troszczył, chciałam by i on był szczęśliwy. A z tego co mówił, dzięki tej dziewczynie był. Z kubkami gorącej herbaty, usiedliśmy pod kocem na kanapie. Wieczory były coraz bardziej zimne. Jednak siedząc z ukochanym, aż tak tego nie odczuwałam. Z nim zawsze było idealnie.
- Co byś powiedziała, gdybyśmy pojechali w któryś weekend w góry ?
- Góry ? Nie jestem ich fanką, ale z Tobą mogę pojechać wszędzie.
- To miłe, ale .. Dlaczego nie lubisz gór ?
- Już tak mam. Zawsze wolałam morze. Uwielbiam leżeć na piasku, wpatrywać się w horyzont.
- Tam też Ciebie zabiorę, ale może jak będzie cieplej. Co powiesz na gorące piaski Hiszpanii ?
- Nie odmówię.
- W takim razie jesteśmy umówieni.
- Owszem, jesteśmy.
Zaśmiałam się cichutko, a następnie siatkarz delikatnie złączył Nasze usta. Pocałunek pełen pasji nie miał końca. Może to dziwne, bo nie byliśmy razem zbyt długo, ale byłam pewna swoich uczuć do siatkarza. Tak jak obiecał, troszczył się o mnie. Poświęcał mi dużo uwagi i czasu. Ale przede wszystkim, dawał mi wiele miłości. Nie odrywając się ode mnie delikatnie wziął mnie na ręce i zaniósł mnie do sypialni. Nie opierałam się, a on to odebrał jako zgodę.


****
Zbyt słodko... 
Czy Wy też nie możecie doczekać się wieczornego meczu ? :)
Myślę o tym, by nieco szybciej zakończyć tą historię. 
Pozdrawiam Kukulka :*

sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 12 - Spóźnienie.

Następny dzień rozpoczął się dziwnie pozytywnie. Byłam pełna energii. Postanowiłam ją jakoś wykorzystać i zabrałam się za domowe porządki. Skończyłam je przed południem. Patrząc na to, że trening miał być o 13:00, miałam jeszcze chwilę, aby się przygotować. Dwadzieścia minut przed treningiem, przyszedł po mnie Rafał i razem ruszyliśmy na halę. Facundo tego dnia, miał udać się do Miguela nieco wcześniej, gdyż mieli porozmawiać na temat jego postępów po kontuzji. Siedząc w samochodzie, panowała błoga cisza, ale Rafał nie byłby sobą, gdyby nie zaczął wypytywania.
- Ty i Facundo jesteście od samego rana jacyś .. Inni. Tacy szczęśliwi. Chcesz mi coś powiedzieć ?
- Przypadek, Rafał. Czysty przypadek. Z resztą jak nie być szczęśliwym w taki dzień ? Jest pięknie. Wygraliśmy z Resovią, a z tego trzeba się cieszyć.
Doszliśmy z siatkarzem do wniosku, że na razie nikomu nie będziemy mówić o naszym związku. Ta nutka tajemnicy spodobała się nam, a poza tym po co każdy ma wiedzieć ? Zaczęły by się tylko niepotrzebne plotki, docinki. Tego nam nie potrzeba. A już na pewno nie na początku naszej znajomości. Nasz związek dopiero się zaczyna. Chciałabym, aby był długi i szczęśliwy.
- Skoro tak mówisz, ale pamiętaj mi zawsze możesz zaufać.
- Wiem, Rafał. Jakby coś zawsze do Ciebie przyjdę.
Kilka minut później, byliśmy już na hali. Dzisiaj panowie mieli mieć zwykły trening. Udałam się do Miguela. Postanowiliśmy dzisiaj nieco odpuścić. Tak więc, poszliśmy po piłki i na boisko. Większość siatkarzy już była. Zaczęli się rozgrzewać, według Naszych wskazówek. Jakieś dziesięć minut później wbiegli spóźnieni. Karol i Andrzej.
- Panowie pobiegną dziesięć kółek dodatkowych i zostają po treningu. - Rozbrzmiał głos Miguela, a ja nie mogłam ukryć delikatnego uśmiechu, który wkradł się na moje usta. Chwilę później podbiegli do mnie obywaj siatkarze.
- Julka ... - Zaczął Kłos, niestety nie dałam mu szansy dokończyć. Dobrze wiedział, że ja niegdy nie lubiłam, gdy ktoś się spóźnia.
- Panowie chcą tak ćwiczyć ? - Spytałam, uważnie przyglądając się ich, na pewno nie treningowym strojom. - Do szatni. 5 minut i nie dłużej. Kłos dobrze wiesz, że będę czekać z zegarkiem w ręku.
Obaj jak poparzeni pobiegli do szatni, nic już nie mówiąc. Ja w tym czasie podzieliłam siatkarzy na dwa zespoły. Na początek jedna strona zagrywa, druga przyjmuje, potem odwrotnie. Jak kazałam, tak też zrobili, spóźnialscy zdążyli przebrać się w dane im 5 minut. Gdy wrócili na salę, zajął się nimi sam Falasca. Oczywiście nie odpuścił, na taką "rozgrzewkę" nawet bym nie wpadła. Reszta się tylko podśmiewała. Zrobiliśmy mały mecz. Dopiero w jego połowie, obydwaj środkowi skończyli swoją rozgrzewkę. Widząc ich stan, posłałam Kłosa i Wronę na ławkę, by chwilę odetchnęli. Gdy już wrócili do, w miarę normalnego stanu, dołączyli do kolegów. Trening skończył się godzinę później. Wszyscy oprócz spóźnionej dwójki poszli do szatni. Oni natomiast mieli ćwiczyć zagrywkę.
- Długo jeszcze musisz zostać? - Obok mnie pojawił się Conte.
- Dzięki tej dwójce - Wskazałam na siatkarzy. - Jeszcze pewnie jakąś godzinę.
- Poczekam, jeśli nie masz nic przeciwko.
- Jasne, że nie. Siadaj sobie, a ja idę trochę pomęczyć Naszą dwójkę środkowych.
Jak się okazało, trener miał kilka fajnych pomysłów, jak wybić z głowy siatkarzom kolejne spóźnienia. Muszę przyznać, że mi ich było szkoda. Z treningu wyszli na tyle zmęczeni, że po treningu chyba od razu pójdą spać. Z drugiej strony, ciekawe czemu się spóźnili. I to razem. Po treningu pojochałam wszystkie piłki, a następnie udałam się do Mojego siatkarza. Cały ten czas, grzecznie na mnie czekał. To było urocze.
- Nie wynudziłeś się ?
- Żartujesz ? Myślałem, że ze śmiechu nie wytrzymam, patrząc na te ćwiczenia. Ja nie odważę się nigdy spóźnić.
- Miguel szczególną uwagę zwraca na punktualność. Nie tylko on, ale ... Może pójdziemy na jakiś obiad ?
- Miałem to zaproponować. Tylko co byś powiedziała, gdybyśmy sami coś ugotowali ?
- Świetny pomysł, tylko po drodze będzie trzeba zrobić małe zakupy.
Razem poszliśmy do samochodu Facu, a następnie do sklepu. Postanowiliśmy zrobić spaghetti. Szybkie i proste. Po zakupieniu potrzebnych składników, wróciliśmy do mojego mieszkania i zaczęliśmy przygotowanie dania. Razem poszło Nam bardzo szybko. Argentyńczyk był świetnym kucharzem. Nauczył mnie kilku sztuczek, ale i ja nie byłam mu dłużna. Po zjedzeniu obiadu, usiedliśmy wtuleni w siebie na kanapę i zaczęliśmy oglądać jakąś komedię. Było dokładnie tak, jak powinno. Razem czuliśmy się idealnie. Jednak, miałam wyrzuty sumienia, że nic nie powiedzieliśmy Rafałowi. Gdy film się skończył, postanowiłam poruszyć ten temat z Facundo.
- Czy ... Co ... Inaczej.
- Spokojnie, powiedz o co chodzi. - Spojrzał mi w oczy, dodając nieco odwagi.
- Chciałabym powiedzieć Rafałowi. - Wyszeptałam wolno. - Jest moim przyjacielem i źle się czuję z tym, że go okłamuję. On by nikomu nie powiedział...
Mężczyzna uważnie wysłuchał moich słów, jednak w żaden sposób mi nie odpowiedział.
- Przepraszam, umówiliśmy się. Nie powinnam ...
- Uważam, że to dobry pomysł. Ty byś się lepiej czuła, a ja nie musiałbym wymyślać dziwnych wymówek, by tutaj przyjść. Zauważył, że ostatnio więcej czasu spędzam poza mieszkaniem.
- Spostrzegawczy jest. Dziękuję. - powiedziałam, by po chwili delikatnie go pocałować.
- Jak tak będziesz dziękować, to mogę się na wiele zgodzić. - roześmiałam się melodyjnie, wtulając w jego ramiona. Ustaliliśmy, że powiemy Rafałowi o Nas, następnego dnia.


***
Nie podoba mi się, ale nie pamiętam, czy był jakikolwiek rozdział,  który by mnke zadowolił, z tych napisanych przeze mnie.
Dziękuję za każdy komentarz, to wiele daje.
Do następnego, Kukulka :*

czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 11 - Bardzo mi na Tobie zależy.

Rano obudziło mnie ciche pukanie. Usiadłam na łóżku, zapraszając gościa do środka. Jakie było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłam Facundo z tacą. Usiadł obok mnie i nieśmiało musnął mój policzek.
- Wyspałaś się ?
- Bardzo. Ale Ty chyba niezbyt, patrząc na to, co już zdążyłeś zrobić.
- Zawsze wstaje bardzo wcześnie. A to - wskazał na tacę, którą mi podał - w ramach podziękowania za możliwość noclegu tutaj.
- Żaden problem, ale to chyba ja powinnam zrobić śniadanie Tobie. Jesteś moim gościem. - Lubię gotować, a dla Ciebie to tylko czysta przyjemność.
Moje policzki pokrył delikatny róż. Argentyńczyk zrobił idealne tosty, a na dodatek gorącą kawę. Zrobiłam mu nieco więcej miejsca na łóżku.
- Pewnie sam jeszcze śniadania nie jadłeś, więc się podzielimy. Co Ty na to ?
Siatkarz przytaknął ruchem głowy, siadając wygodniej. Następnie wspólnie zjedliśmy śniadanie. Po posiłku, żadnemu z Nas nie spieszyło się by wstać. Odstawiłam pustą tacę na szafkę nocną, by następnie wtulić się w ramiona mężczyzny. Nie protestował. Czułam się przy nim coraz lepiej. Opowiedział mi o początkach swojej kariery, jak poznał Rafała, jak trafił do Bełchatowa. Dopiero około 12:00, postanowiliśmy wstać. Ja udałam się do łazienki, a Conte do swojego mieszkania. Jak się okazało, Rafał zdążył już wrócić. Po porannej toalecie udałam się do nich, a pierwsze co usłyszałam, to narzekanie przyjaciela na ból głowy.
- Julcia, ja już więcej nie wezmę alkoholu do ust. Po co to komu ? Zobacz Facu nie pił i jest w świetnym humorze, a ja ? Nie daję rady. Słonko, podaj mi wodę.
O co poprosił, to mu podałam. Z resztą, szkoda mi go było. Ale kto kazał mu zakładać się z siatkarzami. Oczywiście, oni mają mocniejszą głowę. Więc nie odczuli zbytnio tego zakładu.
- Ale wiesz, Karol to jednak tego Andrzeja lubi. Nie dziwię się, że mieszkają obok siebie. Nawet wymyślili coś, czekaj jak to było ? Kłos vs. Wrona. Ale o co tam chodzi to nie pamiętam. A właśnie, Facundo, poradziłeś sobie z noclegiem ? Bo zapomniałem Ci dać te klucze. Ja wiem, to moja wina.
Wymieniliśmy z Argentyńczykiem porozumiewawcze spojrzenia.
- Dałem radę. I powiem ci, że wyszedłem na tym nieco lepiej, niż Ty.
Oboje się roześmialiśmy, a do Rafała chyba dotarło to, gdzie tę noc spędził Conte. Niedowierzając spoglądał to na mnie, to na niego.
- Nie spodziewałem się, że pogodzicie się tak szybko. Ale to lepiej.


           ****

Kolejne tygodnie mijały Nam spokojnie. Ja zaczęłam nową pracę i mogłam pokazać tym wielkoludom, że trzeba być grzecznym, bo inaczej na siłowni dostaną niezły wycisk. Na szczęście zbyt wielkich problemów nie robili. Byli w świetnej formie, co było widać na każdym meczu. Dawali z siebie wszystko. Z kolei moje kontakty z Facundo, przybrały nieco inną formę. Praca to praca. Ale poza nią, byliśmy świetnymi przyjaciółmi. Prawie codziennie spędzaliśmy razem wiele czasu po treningach razem. Był dla mnie coraz ważniejszy, a i ja nie byłam mu obojętna. Tego dnia, siatkarz przyszedł do mnie do gabinetu po treningu i poprosił, abym przygotowała się na wieczór, bo zabiera mnie na kolację. Tak też zrobiłam. Po powrocie do domu, znalazłam jakąś starą, nigdy nie założoną sukienkę. Obym się tylko w nią zmieściła. Tak się stało, po chwili moja figura była świetnie podkreślona przez "małą czarną". Tym razem postawiłam na płaskie buty. Nadal pamiętając odciski na stopach po poprzedniej imprezie. Mężczyzna przyszedł po mnie po dwudziestej. Był w idealnie skrojonym garniturze. Po przyjacielskim przywitaniu, ruszyliśmy w bliżej mi nieznanym kierunku. Facundo zaparkował samochód przed jedną z najlepszych restauracji w Bełchatowie. Jak na gentlemana przystało, otworzył mi drzwi, a w restauracji odsunął krzesło. Kolacja minęła Nam w świetnej atmosferze, w dodatku z pysznym jedzeniem. Rozmawialiśmy o wszystkim, dawno się z nikim tak dobrze nie dogadywałam. W pewnym momencie mężczyzna delikatnie złapał moją dłoń i spojrzał w moje oczy.
- Julia ... Ostatnio świetnie się dogadujemy. Stałaś się mi bliska i bardzo ważna. Musisz wiedzieć, że bardzo mi na Tobie zależy i chciałbym móc się Tobą zaopiekować. Byśmy byli parą.
Zaskoczona spojrzałam na niego, uważnie słuchając jego słów. Kilka minut trwało, zanim dotarł do mnie sens jego słów.
- Facundo, mi także na Tobie zależy. Tylko ... Nie wiem, czy jestem na to gotowa.
- Dam ci tyle czasu, ile tylko zechcesz. Nie będziemy się spieszyć, obiecuję.


           ****

Jak obiecał, tak też zrobił. Mijały kolejne dni, a my nadal byliśmy przyjaciółmi. Troszczył się o mnie i spędzał ze mną czas. Dzisiaj Skra miała zagrać przeciwko Resovi. Siatkarze długo czekali na ten mecz. Trenowali i dawali z siebie wszystko. Początek listopada i jeden z najważniejszych meczy. Widać było zaangażowanie na boisku po obu stronach siatki. Nie mogłam usiedzieć na miejscu patrząc na to, ile dają z siebie. Miałam ochotę wbiec na boisko i im pomóc w trudniejszych momentach. Mecz zakończył się w pięciu, zaciętych setach. Zwycięstwem Skry. Byłam zachwycona. Po meczu, panowie rozdawali autografy i świętowali zwycięstwo. Gdy i my, jako sztab szkoleniowy zrobiliśmy swoje, zabrałam rzeczy i udałam się pod szatnie, gdzie miałam nadzieję, że zobaczę Facundo. Nie musiałam długo czekać, po kilkunastu minutach, mężczyzna wyszedł. Niewiele myśląc, złączyłam Nasze usta w pełnym uczucia pocałunku.
- Chcę spróbować. To będzie trudne, ale mam nadzieję, że będzie warto.
Wyszeptałam, gdy lekko się odsunęłam. Na szczęście zdążyłam trochę odetchnąć, bo Conte był tak zadowolony, że z pasją zaczął muskać mnie całować. Po chwili, nie postrzeżenie wyszliśmy z hali i udaliśmy się w drogę powrotną do domu.

***
Ten rozdział miał wyglądać zupełnie inaczej ... Nie wyszło.
Przepraszam Was za niego.
Dziękuję Marianne, że jako jedyna wręcz jesteś, czytasz, komentujesz. 
Tym razem jestem tutaj na dłużej, przynajmniej taki jest plan.
Nie wiem kiedy kolejny, bo nie chcę dodawać rozdziałów, gdy wyświetleń jest 200, a komentarz jeden. To bardzo rozczarowuje.
Pozdrawiam Kukulka.

wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 10 - Czas na zwierzenia.

- Widzisz, mój brat grał w młodej lidze w Bełchatowie. Tak samo jak ja. Zawsze jeździliśmy na treningi razem, bo były w podobnych godzinach. Tego dnia ... Ja z nim nie pojechałam, bo byłam chora. On na trening też nie dotarł, miał po drodze wypadek, który skończył się dla niego tragicznie. Cały czas mam wyrzuty sumienia. Może gdybym z nim pojechała nic by się nie stało ? - po moich policzkach spływały łzy. Nagle poczułam, jak ktoś obejmuje mnie ramieniem i mocno do siebie przytula. Niemalże od razu, wtuliłam się w siatkarza.
- To nie Twoja wina. Widocznie tak musiało być. Ty byś nic nie zmieniła. - Jego delikatne dłonie gładziły moje włosy, starając się mnie uspokoić. Trochę to zajęło, ale w końcu nieco ochłonęłam.
- Przepraszam. Potraktowałam Ciebie jak najgorszego wroga, a Ty tak się o mnie troszczysz.
- Ktoś to musi robić. Może jestem tutaj dzięki Twojemu bratu? Może on chciał, abyśmy się poznali. Uśmiechnęłam się nieznacznie, a następnie spojrzałam w jego oczy.
- Był świetnym siatkarzem. Wielka kariera była przed nim. Wszyscy mu ją wróżyli, ale nie wyszło. Delikatnie wzruszyłam ramionami. Robiło się coraz później i zimniej. Wiatr lekko rozwiewał moje włosy.
- Odwieźć Ciebie do domu? - spytał Facundo, jakby czytając mi w myślach.
- O niczym innym nie marzę.
Wstaliśmy z ławki, ja skierowałam się do budynku, w którym poinformowałam Rafała, że już wracam, a Conte poszedł odpalić samochód. Gdy skierowałam swoje kroki w stronę parkingu, byłam mile zaskoczona. Skra jak widać troszczy się o swoich zawodników i załatwia im najlepsze samochody. W dodatku ze świetnym ogrzewaniem, co zauważyłam siadając na miejscu pasażera. Co się dziwić? Światowej klasy zawodnicy, to i światowej klasy samochody. Podróż minęła nam bardzo miło. Ja próbowałam nauczyć Facu paru słów po polsku, a on biedny starał się jak może, aby to powtórzyć. Gdybyście usłyszeli jego Cześć ! Nie, wcale się nie śmiałam. Z drugiej strony, fajnie było sobie przypomnieć jak to jest. Jednak przez ten czas od śmierci brata, właściwie się nie śmiałam, więc teraz było mi nieco dziwnie. Siatkarz starał się jak mógł, aby mnie rozśmieszać, bym czuła się dobrze i muszę przyznać, iż nieźle mu to wychodziło. Mogę z całą pewnością stwierdzić, że genialnie pasuje do tego klubu. A śpiewa też nieźle. No, może z paroma wyjątkami. Po kilkunastu minutach byliśmy już na miejscu. Wychodząc z samochodu, Argentyńczyk dał mi swoją marynarkę i objął mnie ramieniem. Jak dobrze, że mieszkaliśmy w tym samym bloku.
- Dziękuję za dzisiejszy wieczór, za to że mnie wysłuchałeś.
- A ja dziękuję, że mi tak zaufałaś.
Zdjęłam z ramion marynarkę i przytuliłam siatkarza na pożegnanie, by po chwili zniknąć za drzwiami swojego mieszkania. Z ulgą zdjęłam buty, podziwiając pięknie obtarte nogi, tak to jest jak na codzień nie chodzi się w takich butach. Gdy miałam się kierować do dalszej części mieszkania, usłyszałam z klatki schodowej coś dziwnego. Ktoś krzyknął coś w bliżej mi nieznanym języku. Postanowiłam sprawdzić, co się dzieje. Uchyliłam nieco drzwi i zobaczyłam siedzącego na schodach Facu. Wzrok miał wbity w ziemię, a minę niezbyt ciekawą. Dłużej się nie zastanawiając wyszłam do niego i kucnęłam przed nim.
- Co się stało?
Argentyńczyk podniósł wzrok. Nie wiedział co ma powiedzieć.
- Rafał ma klucze od mieszkania, a zapewne dzisiaj nie wróci, by nie będzie jechał po alkoholu. Zostaje mi spać tutaj.
- Nie wygłupiaj się. Wstawaj i zapraszam w moje skromne progi.
Posłałam mu szeroki uśmiech i podałam mu dłoń, wstając.
- Jesteś tego pewna ? Nie chcę robić Ci problemu.
- A co to za problem ? Mam dwie sypialnie, z tego jedna jest wolna. Także nie gadaj już, tylko chodź.
Siatkarz niepewnie ujął moją dłoń i wszedł ze mną do mieszkania. Tam, od razu pokazałam mu jego sypialnie, dałam ręcznik i wszystkie potrzebne rzeczy. Gdy ten udał się pod prysznic, ja zmieniłam pościel. Następnie sama wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w pidżamę. Na szczęście, Rafał zostawił u mnie parę swoich rzeczy, więc i dla Facu znalazłam jakąś koszulkę. Udałam się do kuchni, by jak zawsze wieczorem napić się jeszcze wody, takie moje przyzwyczajenie. W tym samym czasie, wszedł tam i mój tymczasowy współlokator. Wymieniliśmy przyjacielskie uśmiechy, gdy zauważyłam, że mężczyzna robi to samo co ja. Po wypiciu wody, podszedł do mnie nieco bliżej.
- Dobrej nocy, Julka.
- Dobranoc.
I właśnie wtedy, stało się coś czego bym się nigdy nie spodziewała. Moje usta odnalazły jego i złączyliśmy się w bardzo delikatnym pocałunku. Gdy w końcu się od siebie odsunęliśmy, Nasze oddech były przyspieszone. Oboje byliśmy szczęśliwi, jednak nie chcieliśmy pójść za daleko. Będąc pod drzwiami do sypialni rozstaliśmy się z uśmiechami na twarzy. Chyba nie muszę mówić, że tej nocy zasnęłam niczym małe dziecko ?



***
Przepraszam, że mnie tak długo nie było. Ale po drodze miałam 18-stkę. Potem wyjazd, a na początku wakacji złamaną prawą rękę (miłość do siatkówki czasem boli). Rozdział krótki, bo na razie staram się doprowadzić rękę do normalnego stanu.
Jak Wam się podoba rozdział ? Jesteście tutaj jeszcze?
Pozdrawiam Kukulka :*