poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 4 - Jedna obietnica.

Dwa lata temu Rafał mi coś obiecał. Musiałam długo walczyć, aby rzeczywiście obiecał, ale w końcu to zrobił. Po śmierci mojego brata, jedyne czego pragnęłam, to zapomnieć o siatkówce. Moją prośbą było to, aby nigdy nie próbował na nowo obudzić mojej pasji z tamtego czasu. Zero siatkarzy, zero mecz, zero styczności ze wszystkim, co mogłoby mi o niej przypomnieć. Nagle zerwałam kontakt z moim chłopakiem, bo "był siatkarzem", chociaż on nadal nie zna całej prawdy. Na moje nieszczęście, jedyna osoba, której ufałam po tamtym zdarzeniu, nie dotrzymała złożonej mi obietnicy. Rafał właśnie przyjechał do Bełchatowa z ... Facundo Conte. Nie mogłam uwierzyć w to, że "Michael" tak na prawdę "Michaelem" nie jest. A cała nasza znajomość była oparta na jednym wielkim kłamstwie.
- Daj mi to wytłumaczyć.
- Co chcesz mi tłumaczyć ? Że nie nazywasz się "Michael", tylko Facundo Conte ?! Powiem więcej, jesteś jednym, wielkim oszustem. A ja z takimi nie chcę mieć do czynienia !
- To nie tak jak myślisz...
- A jak ? Pobawiłeś się, po oszukiwałeś, a teraz nagle wzięło Ci się na wyznanie prawdy ? Mam to gdzieś nie chcę Ciebie znać, nie chcę WAS znać !!! - krzyknęłam i pobiegłam do wyjścia, niestety moja kondycja nie była taka dobra jak kiedyś i zdążył mnie złapać Rafał.
- Julka, poczekaj. Skoro nie chcesz słuchać jego, posłuchaj mnie.
- Po co ? Rafał, pamiętasz swoją obietnicę sprzed dwóch lat ? Jedyne o co Ciebie prosiłam, to to, abyś pomógł mi zapomnieć. A Ty tą prośbę złamałeś, przyjeżdżając tutaj z tym Argentyńczykiem. 
- Mówiłem mu, by powiedział Ci prawdę, ale on ...
- On ? To Ty nie mogłeś tego zrobić ? Dlaczego on z Tobą mieszkał ?
- Byłem menadżerem tamtejszego zespołu.
- Cudownie ! I jak, podobało Ci się ? O czym jeszcze mi nie powiedziałeś ?
- Julka, wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza, to nie tak jak myślisz. Studia w Stanach nie są takie tanie, a jako menadżer sporo zarabiałem... - złapał mnie za ramiona, a po moich policzkach spłynęły łzy.
- Świetnie, baw się dobrze. Rób co chcesz, nie chcę Ciebie znać ! - próbowałam się wyrwać z jego uścisku, jednakże jako że był silniejszy moje próby nie dawały efektu.
- Julka, proszę przestań.
- To ja Ciebie proszę, trzymaj się ode mnie z daleka i puść mnie ! - tym razem udało mi się wyswobodzić z jego objęć i pobiegłam cała zapłakana do wyjścia.

Znasz ten stan, w którym tracisz wszystko ? Kiedy nic już Ciebie nie trzyma ? Gdy jedyna osoba, której ufałaś, zawodzi ? Ja dwa razy straciłam wszystko. Pierwszy raz, przed dwoma laty, drugi w tej właśnie chwili. Co gorsza, nie mam gdzie wrócić. Rafał mieszka naprzeciwko mnie, a nie chcę widzieć ani jego, ani tego ... siatkarza. Z rodzicami nie rozmawiam od tych dwóch lat, dzwonimy do Siebie tylko na święta. Gdzie mam się podziać ? Jak na razie jedyne co mi wychodzi, to siedzenie na tej piekielnej, parkowej ławeczce. Jak się utaj znalazłam ? Nie wiem. Pamiętam tylko, jak wybiegłam z dworca, potem tylko biegłam jak najdalej przed siebie i oto jestem.

* Z perspektywy Rafała.

Jak mogłem jej to zrobić ? Po co się w to wpakowałem ? Dlaczego od początku jej nie powiedziałem prawdy ?
- Co z nią ?
- A co ma być ? Dla niej ja już nie istnieje. I ma rację, na jej miejscu też bym sobie nie wybaczył. 
- To nie Twoja wina, gdybym jej powiedział ... - rzekł Facundo.
- To nic by nie zmieniło, to ja powinienem powiedzieć jej o Tobie, o pracy, o wszystkim, a teraz ? Teraz nie mogę zrobić już nic.
- Możesz ... Odczekaj, to mądra dziewczyna, przejdzie jej niedługo i wtedy pogadacie.
- Ty chyba nie wiesz o czym mówisz. Byłem jedyną osobą z którą utrzymywała kontakt od śmierci swojego brata ! - wykrzyczałem, a potem ugryzłem się w język, przecież on o niczym nie wie.
- O czym Ty mówisz ?
- O tym, że dwa lata temu jej brat zginął w wypadku. - zacząłem opowiadać. - Był siatkarzem, początkującym, ale z bardzo dobrymi wynikami. Przed dwoma laty, to ona była najbardziej popularną, z wszystkimi utrzymywała dobre kontakty, po wypadku wszyscy się od niej odwrócili, bądź ona od nich. Sama też była siatkarką. Po tym wydarzeniu postanowiła, że zerwie wszelkie kontakty z siatkówką, co w Bełchatowie takie proste nie jest. - opowiedziałem tak mu całą historię, dopiero wtedy zrozumiał, co tak na prawdę się stało.
- Nie wiedziałem, że sytuacja jest aż tak bardzo poważna...
- Bo Ci o niej nie powiedziałem... Kolejny mój błąd.
- Daj spokój, coś wymyślimy, teraz jej nie można zostawić samej sobie.
- Wiem. Tylko to nie będzie takie proste.
Po tej rozmowie wróciliśmy do mojego starego mieszkania, przez pół nocy dobijałem się do jej mieszkania, po czym nagle sobie przypomniałem, że mam zapasowe klucze. Jednakże, gdy otworzyłem drzwi i szybko przeszukaliśmy wraz z Facundo jej mieszkanie, Julki w nim nie było.


***
Merry Christmas Everyone !
Na początku chciałabym Wam złożyć życzenia:
Aby spełniły się Wasze najskrytsze marzenia. Byście te święta spędzili w gronie rodzinnym, oraz by te święta były niezwykle ciepłe i radosne.
Jakoś nigdy nie umiałam składać życzeń, więc mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
Oddaję pod Waszą opinię Rozdział 4, taki trochę nie pasujący do radosnych świąt. 
I jak ? Spodziewaliście się, że to może być Facundo ?
Czekam na Wasze komentarze:
CZYTASZ - KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ.
Pozdrawiam i liczę na sporą ilość komentarzy, gdyż bardzo mi zależy na Waszej opinii co do TEGO rozdziału.
Kukulka :D
P.S. Gdyby jeszcze ktoś chciał być informowany o nowościach, zapraszam do zakładki "Informowani" ;)
Bardzo dziękuję za nominację do Liebster Award od Alex6, ale to raczej nie dla mnie xD

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 3 - Chyba sobie żarty ze mnie robicie.

Pierw sam namawia do rozmowy, a potem tak nagle musi iść ? Ok. Ja chyba nigdy nie zrozumiem facetów, oczywiście poza Rafałem. Z resztą, Julia, czym Ty się tak przejmujesz ? Nawet go nie znasz. I raczej nie jest Ci potrzebny żadne nowy znajomy, bo niby po co ?
Dłużej się nad sprawą nie zastanawiając, wyłączyłam komputer i włączyłam telewizor. To co ? Najlepiej obejrzeć jakąś romantyczną komedię, w której zawsze wszystko idealnie się kończy, lub jakiś serial, w którym po dziesięciu minutach oglądania, wiesz jak się zakończy. Nie, to nie mój świat. Przeskakując z kanału na kanał natrafiłam na Polsat Sport. I kto by pomyślał, że tak bardzo mi brakuje siatkówki ? Mecz Skra - Resovia. To moja pasja i raczej nigdy się to nie zmieni. Ale to także przez ten sport tyle wycierpiałam. Niewiele myśląc, wyłączyłam i telewizor, założyłam słuchawki i włączyłam sobie jedną z moich Playlist. Od razu poczułam się lepiej. Dlaczego muzyka tak dobrze działa na człowieka ? Nie wiem, ale ważne, że poprawia samopoczucie. Około północy położyłam się spać, niestety z moich myśli nie mogłam się pozbyć Michaela. Przewracając się z boku na bok, próbowałam zasnąć, udało mi się to dopiero po około godzinie.

***
 
Rano gdy zadzwonił budzik, byłam całkowicie niewyspana. Ale co ja na to poradzę ? Do pracy iść trzeba. Tak więc, zwlekłam się z łóżka i po 30 minutach byłam w pracy. Tam, szefowa dała mi tyle roboty, że nawet nie miałam czasu na myślenie o czymkolwiek innym. Po ośmiu godzinach pracy, zebrałam swoje rzeczy i ruszyłam w drogę powrotną do domu. Nic tylko się cieszyć, zaczyna się weekend ! Nagle zaczął dzwonić mój telefon. Wyciągając go z torebki, nawet nie musiałam patrzeć na wyświetlacz, aby wiedzieć, że dzwoni Rafał. Z uśmiechem na twarzy nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Słucham mojego ukochanego przyjaciela. - odparłam bez zastanowienia.
- I takie powitania chce słyszeć częściej. Julciu, mam pytanie.
- Yhym ...
- Czy moje mieszkanie jeszcze stoi na swoim miejscu ?
- Nie, urządziłam w nim imprezę podczas Twojej nieobecności i trzeba by było kupić nowe szafki i całą resztę, bo nie da ich się już używać. - odpowiedziałam, próbując powstrzymać śmiech.
- Co ? - Chyba nieźle mi poszło wkręcanie go, wybuchłam śmiechem, a on tylko powiedział. - Czyli, że nie trzeba kupować nowych mebli ?
- Nie głuptasie, nawet Ci kwiaty podlewałam, w końcu mam blisko, bo mieszkałeś na przeciwko mnie.
- To dobrze.
- A tak właściewie czemu pytasz, chcesz je komuś wynająć, czy coś ?
- Nie, nie, i jeszcze raz nie. Ale rzeczywiście, najpóźniej w niedzielę wieczorem ktoś się tam zjawi.
- Co masz na myśli ? Może troszkę jaśniej ? - spytałam, nie podejrzewając, co mój przyjaciel kombinuje.
- Wracam do Polski. - odpowiedział, a ja oczami wyobraźni widziałam jak się uśmiecha, gdy to mówi.
- Naprawdę ? - po moich policzkach spłynęło kilka łez, ale to z powodu szczęścia.
- Tak, naprawdę. I nie przyjadę sam.
- Znalazłeś w Stanach dziewczynę ! - krzyknęłam szczęśliwa.
- Hahaha, nie, nie. Przyjadę z ... emm .... Michaelem.
No to teraz mnie zaskoczył, ale przecież nie powiem mu o tym.
- To ... interesujące. - Serio ? Nie było Ciebie Julia stać na nic lepszego ? Interesujące ? Kto tak mówi ?
- Tak, więc możesz się Nas spodziewać w niedzielę, jeszcze Ci dam dokładnie znać, kiedy wyjeżdżamy.
- Nie mogę się doczekać, aż przyjedziecie ... Przyjedziesz.
- Ja też Julia, ja też. A i miałem Ci przekazać, że Michael chce z Tobą porozmawiać. Nie wiem o co chodzi i nie wnikam, ale Julia, obiecaj, że z nim pogadasz. Chłopakowi zależy.
- Rafał, nie naciskaj. Dobrze wiesz, że nie zrobię niczego wbrew sobie, ale sama też chcę z nim pogadać.
- Uuuu... Może troszkę więcej powiesz ?
- A Ty już byś chciał wiedzieć wszystko.
- Jak zawsze, troszczę się o Ciebie.
- To spytaj Michaela, może on coś Tobie powie. - Uśmiechnęłam się pod nosem.
Rozmawialiśmy tak jeszcze chwilę, dopóki nie dotarłam do domu. Wtedy włączyłam komputer, pożegnałam się z Rafałem i odczytałam wiadomość od Michaela.
 
Przepraszam za wczoraj, mam nadzieję, że mi wybaczysz.
Jak pewnie wiesz, w niedzielę, przyjadę do Polski z Rafałem.
Może umówiłabyś się ze mną na kawę ?
Rafał.
 
Dłużej nie myśląc, odpisałam mu, że nic się nie stało, rozumiem, że on ma swoje sprawy i staram się w nie, nie wnikać, ale jak już każe mi z nim rozmawiać, to miło by było, gdyby mówił nieco wcześniej, że nie może rozmawiać zbyt długo. Tak też rozmawialiśmy do około 20. Nie wiem jakim cudem, ale dałam mu się namówić na tą wspólną kawę. Kolejny dzień upłynął dosyć przyjemnie, dużo rozmawiałam zarówno z Michaelem, jak i Rafałem, który jak nakręcony mówił o tym, że w niedzielę o północy będą w Polsce, a dokłądniej już w Bełchatowie. Postanowiłam, że zrobię im niespodziankę i odbiorę ich z dworca, bo po locie samolotem, do niego mieli się przesiąść.
 
 
* Z perspektywy "Michaela".
 
Sobota, późne popołudnie w Stanach.
- To co, spakowany ? Za pół godziny mamy samolot, a jeszcze musimy na lotnisko dojechać.
- Tak, możemy iść. - Odpowiedziałem, biorąc wszystkie swoje walizki.
Pół godziny póżniej siedzieliśmy już w samolocie, a jedyne co mi chodziło po głowie, to co powie Julia, gdy mnie zobaczy. Moje rozmyślania przerwał Rafał.
- Nie powiedziałeś jej, co ?
- Niestety nie.
- No to szykuje się nam piękne przywitanie. - Westchnął i odwrócił się.
Tak jak przewidywaliśmy, chwilę przed północą byliśmy na dworcu z Bełchatowie. Gdy tylko Rafał zobaczył dziewczynę, podbiegł do niej i uściskał mocno. Była piękna. Cały czas się uśmiechała, gdy podszedłem bliżej, nie zauważyła mnie. Widać, że byli z Rafałem przyjaciółmi.
- Julia, bo ... - Rafał lekko się odsunął od dziewczyny. - To jest Michael, ale w sumie, niech on się tłumaczy.
- Chyba sobie żarty ze mnie robicie. - Czyli Rafał miał rację, po uśmiechu nie było śladu, zostało zowrogie spojrzenie.
 
 
***
Przepraszam, przepraszam, i jeszcze raz przepraszam.
Brak weny, nawał materiału w szkole, więc nie było kiedy napisać nowego rozdziału.
Mam nadzieję, że wybaczycie.
Tak jak chciałyście, jest w końcu spotkanie "Michaela" z Julią, ale kim jest "Michael" dowiecie się w następnym rozdziale, teraz możecie pozgadywać.
Utworzyłam zakładkę "Informowani" na blogu, więc WSZYSTKICH, którzy chcą być informowani, proszę o pozostawienie tak po sobie śladu, nawet jeśli pisaliście o tym wcześniej pod jakimś rozdziałem, bo najzwyczajniej w świecie się pogubiłam.
Przepraszam za wszelkie literówki.
CZYTASZ - KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ
Pozdrawiam Wasza Kukulka :D