sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 6 - Karol

Nawet nie pamiętam drogi do szpitala, a właściwie do sali Rafała. Jedyne co zapamiętałam to słowa pielęgniarki, że na szczęście Rafał jest przytomny, a jego życiu nic nie zagraża. Potem zaprowadziła mnie na jego salę.Gdy tylko weszłam, po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Rafał, co się stało ? - Zapytałam przyjaciela, siadając obok jego łóżka i łapiąc go za dłoń. - Szukaliśmy ciebie, w pewnym momencie postanowiliśmy z Facu rozdzielić się. Tak też wsiadłem w samochód i zamierzałem jechać do Twoich rodziców, jednak w drodze miałem wypadek i tak oto znalazłem się tutaj. Ale to teraz nie jest ważne, Julka, jak Ty się czujesz ? - Co ? Leżysz w szpitalu i martwisz się o mnie ? Rafał, to już nie jest ważne, teraz Ty musisz wrócić do zdrowia, ja sobie dam radę.
 - Ja wiem, teraz będziesz udawała mega silną, ale Julka, wiem że ciebie skrzywdziłem...
 - Wybaczam Ci - przerwałam mu - Musisz odpoczywać. A znajdujesz się tutaj tylko i wyłącznie przeze mnie.
- Nie prawda.
- Jak nie ? Gdybym nie zachowała się jak rozkapryszony bachor, nie było by ciebie tutaj.
 - Równie dobrze mogę powiedzieć, że gdybyśmy wcześniej nie kłamali też by mnie tutaj nie było.
- To nie jest twoja wina.
- Nie rozmawiajmy już o tym, dobrze ?
- Jasne. - potwierdziłam mocniej ściskając dłoń przyjaciela. Jak długo u niego siedzę ? Hym... Nie mam pojęcia. Rozmawiamy, a on już któryś raz z kolei każe mi wracać do domu i przespać się, ale ja nie mogę go teraz zostawić. W pewnym momencie otwierają się drzwi do pokoju i wchodzi do niego dwóch wysokich mężczyzn. Bez problemu ich rozpoznaję, chociaż w tym momencie chciałabym schować się w najmniejszym koncie tego pokoju.
 - Julka? - Niestety mężczyźni rozpoznają mnie bez problemu, pamiętają.
- Cześć Mariusz. - Przywitałam się z kapitanem "Skrzatów". Do drugiego bałam się cokolwiek powiedzieć, po tych dwóch latach wiele się zmieniło.
-Ze mną się nie przywitasz ? -Zwrócił się w moją stronę.
- Cześć ... Karol. - Ledwo dałam radę wydusić z siebie te dwa słowa w stronę mojego byłego chłopaka.
- Rafał, klub Nas przysłał, poinformował o wypadku, staraliśmy się przyjechać jak najwcześniej jak się da, niestety poinformowali Nas jakąś godzinę temu i jesteśmy dopiero teraz. - Wlazły podał dłoń Rafałowi, to samo po chwili uczynił też Karol.
- Jak się czujesz?
- Lepiej, dzięki że jesteście, ale niepotrzebnie, na prawdę jest okej. W tym samym czasie jak Rafał rozmawiał z Mariuszem, do mnie podszedł Kłos.
 - Porozmawiamy ? - Zapytał, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć, nie tutaj, nie teraz, nie przy nich.
- To...
Nie było mi dane dokończyć, bo Rafał zwrócił się do mężczyzn.
- Mogę mieć do Was prośbę ? ' Oboje kiwnęli twierdząco głową, na co przyjaciel kontynuował.
- Julka siedzi tu już dobre kilka godzin, moglibyście ją zabrać do domu ? Bo mi tutaj zaraz padnie.
- Jasne. - Szybko odpowiedział Karol.
- Ale nie trzeba, ja zostanę.
- Nie Julka, proszę, jedź do domu. - Próbował przekonać mnie Rafał.
 - Dobrze, ale wrócę najszybciej jak się da, dobrze ? -Spojrzałam na przyjaciela, po czym musnęłam jego policzek.
- Chłopaki, poczekajcie na Julkę, ja chcę jeszcze chwilę z nią porozmawiać. - Po chwili Karol i Mariusz wyszli, a ja zostałam z Rafałem - Obiecaj mi coś, powiedz Karolowi prawdę, dobrze ? Widzę jak na Ciebie patrzy, chyba zasługuje na poznanie prawdy, nie sądzisz ?
- Postaram się, ale wiesz że to trudne.
- Idź już Julcia, on wieczności czekać nie będzie. - Przyjaciel pocałował mnie w policzek, a ja wyszłam chwilę później z sali przed którą stali siatkarze.
- Gotowa ?
- Tak, możemy już iść. - Odpowiadam atakującemu, starając się ominąć wzrok Kłosa. Wsiadłam do samochodu Karola, wcześniej żegnając się z Mariuszem. Modlę się, by towarzysz nie rozpoczynał drażniącego tematu. Jak na razie, mężczyzna chyba przeczuwa, że nie chcę rozmawiać, więc jedziemy w ciszy. Wzrok kieruję w stronę szyby i staram się skupić na mijanych okolicach. Podróż mija nam dosyć niezręcznie. Po kilkunastu minutach jesteśmy już pod moim blokiem. Siatkarz otworzył mi drzwi i odprowadził do samego mieszkania.
- Wejdziesz ? - Spytałam mężczyznę, który twierdząco kręci głową. W mieszkaniu ściągnęłam kurtkę i buty, po czym zaprosiłam gościa do salonu.
- Wiem, że należy Ci się wytłumaczenie.
- Nie naciskam, nie chcesz, nie mów. - Odpowiedział Karol, siadając na kanapie, a ja usiadłam obok niego.
- Dwa lata, masz prawo wiedzieć, dlaczego się nie odzywałam, nie dawałam znaku życia i tak po prostu Ciebie opuściłam. - Spojrzał tylko na mnie, nie przerywając, a ja wbiłam wzrok w swoje dłonie. - Po śmierci mojego brata chciałam odciąć się od siatkówki. Wszystko i wszystkich, którzy byli z nią związani, sprawiało mi ogromny ból. Większość osób sama mnie opuściła, Twoja kariera się rozwijała, a ja nie byłam w stanie na to patrzeć. Postanowiłam, że muszę to skończyć, za bardzo ciebie kochałam, by powiedzieć Ci to w twarz, wolałam nie odbierać telefonów, a nawet zmienić numer. Za każdym razem, gdy byłeś pod moim mieszkaniem, ryczałam w poduszkę z bezsilności. W końcu brak kontaktu z mojej strony się opłacił, zniknąłeś z mojego życia, a wraz z Tobą też ten sport. Ale to nic nie dało, to nadal boli i chyba boleć będzie. Wiem, że na to już o wiele za późno, ale chciałabym ciebie bardzo przeprosić, byłam zbyt nie dojrzała, by powiedzieć Ci to wszystko. - Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, Kłos mnie przytulił, a ja rozkleiłam się jak małe dziecko.
- Wiedziałem, że to dla Ciebie trudne, ale nic z tym nie zrobiłem. Zostawiłem ciebie samą w najtrudniejszych momentach, ważniejsze były treningi niż to, co ty czułaś. Ja też przepraszam. - Wtuliłam się w jego ramiona. - Chyba oboje siebie zawiedliśmy, nie uciekniesz od tego, co stanowiło całe Twoje życie. Julka, przecież ty kochałaś siatkówkę, nie sądzę by to tak po prostu mogło zniknąć z twojego życia.
- Nie zniknęło. - Wyszeptałam.
- Nie chcę Ciebie zostawiać teraz, ale obiecałem Rafałowi, że położysz się i prześpisz. Przyjadę po Ciebie jutro z samego rana, oboje odpoczniemy, a potem pojedziemy do niego do szpitala.
- Dziękuję.
- Nie dziękuj, wiele przeszłaś, zasługujesz na szczęście i prawdziwych przyjaciół.
Pożegnał się i wyszedł, a ja poczułam ulgę, że wreszcie mu wszystko powiedziałam.

                         ***
Przepraszam, że tak długo nie pisałam,  ale nauka. Postaram się Wam to wynagrodzić w najbliższym czasie.
CZYTASZ - KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ !
Pozdrawiam Kukulka :D

sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 5 - Wypadek.

Nawet nie wiem jak udało mi się przesiedzieć na tej ławce tyle czasu. Telefon cały czas dzwonił. Nim się obejrzałam zaczęło świtać. Zadzwoniłam do szefowej i poinformowałam, że niestety nie dam rady przyjść. Na szczęście kierowniczka nie robiła żadnych problemów w związku z tym. W końcu postanowiłam wrócić do domu. Liczyłam się z tym, że prawdopodobnie spotkam Rafała i ... Ughh. Facundo. Ale po nie przespanej nocy nic by mnie nie powstrzymało od powrotu. Wystarczająco dużo wypłakałam w tamtym parku. Tak więc, jak postanowiłam tak też zrobiłam. Nie widząc "przyjaciela" jak najszybciej weszłam do mieszkania. Byłam tak padnięta i załamana, że od razu położyłam się do łóżka. Od razu udałam się do krainy Morfeusza.


 *** 

Gdy tylko zdąrzyłam zasnąć, poczułam czyjś dotyk. Otworzyłam oczy i zobaczyłam ... Rafała.
- Czego tutaj chcesz? -
Julciu, Porozmawiajmy...
- O czym . ? O twoim koledze z Argentyny, czy o Twojej karierze trenera siatkarskiego ? - spytałam.
- Nie chciałem Ciebie skrzywdzić. Myślałem tylko o sobie, wiem. Przepraszam. Ważne było tylko to, abym mógł spokojnie pracować w Stanach. Ale teraz nic już z tego nie jest ważne. Julka, jesteś moją przyjaciółką i nie chcę tego zmieniać. Wiem, że Ciebie skrzywdziłem, ale nie chcę Ciebie stracić. Wiem, że to trudne, ale spróbuj mi zaufać. - Z moich oczu znowu popłynęły stróżki łez. Ja też nie chciałam go stracić, ale sam do tego doprowadził.
 - Chyba za wiele ode mnie wymagasz. - Wbiłam wzrok w pościel, by nie patrzeć w jego oczy.
- Chociaż spróbuj , proszę. Przecież tyle lat przyjaźni nie pójdzie na marne. - Położył dłoń na moich plecach, dokładnie tak jak to robił wtedy przed dwoma laty, aby mnie pocieszyć i podtrzymać na duchu. Wtedy rozkleiłam się doszczętnie.
 - Myślisz, że przyjdziesz tak tutaj i co ? Przeprosisz, a ja po prostu ci wybaczę? Rafał, prosiłam Ciebie tylko o jedno, a Ty i tak, nie potrafiłeś tego zaakceptować i wykonać. - Mówiłam poprzez potok łez.
 -Zawaliłem, wiem. To wszystko moja wina. Chciałbym to cofnąć...
 - ... Ale się nie da. - Dokończyłam za niego.
 - Tak, dokładnie. Nie mogę tego cofnąć. Wiesz jak mi na tobie zależy, nie chcę ciebie stracić.
- Nie uważasz, że trochę na to za późno ?
- Nie wiem, mam nadzieję, że uda mi się to naprawić. Jeśli chcesz zrezygnuje z posady trenera, a w sumie drugiego trenera SKRY.
- Nie. Chyba trochę przesadziłam, wiem ile to dla Ciebie znaczy. Nie chcę abyś stracił swoją pasję jak ja przed dwoma laty. - Spojrzałam w jego oczy. A co w nich dostrzegłam ? Troskę, strach, może małe iskierki Nadziei.
 - Julka, wybaczysz mi ?
 - A mam inne wyjście ? Wiesz, że oprócz ciebie, nie mam nikogo.
 - Przepraszam, naprawdę. - Powiedział, przytulając mnie. Zamknął mnie w swoich silnych ramionach, w których zawsze czułam się bezpiecznie.
- Ja też przepraszam, nie mam prawa czegokolwiek ci zabraniać.
 - Ale o Facundo powinienem Ci powiedzieć Musisz to przyznać.
- Szczerze ? To on namieszał, powinien mi od razu powiedzieć, a nie udawać jakiegoś "Michaela". W ogóle, skąd mu się to wzięło ?
- Jak sam stwierdził, jakoś tak wyszło. Miał wszystko odkręcić do naszego przyjazdu, dlatego dostał Twój numer, ale jak widać, nie zrobił tego, niestety.


*** 

Obudził mnie dzwoniący budzik. A więc nie zdążyłam go wyłączyć. A to pogodzenie się z Rafałem to tylko sen ? Kiepsko się zaczyna dzień. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, ponad 70 połączeń nieodebranych, kilkanaście SMS-ów. Wszystko od Rafała, poza jednym z SMS-ów, który donosił, że mogę wygrać 40 tysięcy złotych, jeśli wyślę jednego SMS-a. Co mnie zdziwiło to to, że ostatnie połączenie było sprzed 3 godzin, potem nic. Cóż, pewnie poszli spać, albo coś, przecież nie muszą się o mnie martwić, ani nic w tym stylu. Chwilę, jednak dzwoni, no to teraz wziąć się w garść i spokojnie ze sobą porozmawiać. Wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Tak ? - spytałam.
 - Halo, czy rozmawiam z niejaką panią Julią ?- spytał kobiecy głos.
 - Owszem, a z kim mam przyjemność. ?
- Pan Rafał miał wypadek, jest w naszym szpitalu, jest nieprzytomny i miał zapisany pani numer jako kontaktowy w razie potrzeby.
 - Co ? Jak ? Jak to się stało ? Co z nim ?
 - Proszę przyjechać do szpitala, tutaj, na miejscu, wszystkiego się pani dowie.
- Dobrze, będę jak najszybciej.
Rozłączyłam się. Jak to Rafał miał wypadek ? Jak to się mogło stać ?

***
No i mamy kolejny rozdział. Nie jestem z niego zbyt zadowolona. Miał wyglądać inaczej. 
Jako, że jeszcze nie miałam okazji, życzę Wam wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. 
Dziękuję za wszystkie komentarze.
I mam prośbę, niech każdy kto czyta tego bloga doda pod tym rozdziałem komentarz, chcę zobaczyć ile Was jest.
CZYTASZ - KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ
Pozdrawiam Kukulka :D