- Ty i Facundo jesteście od samego rana jacyś .. Inni. Tacy szczęśliwi. Chcesz mi coś powiedzieć ?
- Przypadek, Rafał. Czysty przypadek. Z resztą jak nie być szczęśliwym w taki dzień ? Jest pięknie. Wygraliśmy z Resovią, a z tego trzeba się cieszyć.
Doszliśmy z siatkarzem do wniosku, że na razie nikomu nie będziemy mówić o naszym związku. Ta nutka tajemnicy spodobała się nam, a poza tym po co każdy ma wiedzieć ? Zaczęły by się tylko niepotrzebne plotki, docinki. Tego nam nie potrzeba. A już na pewno nie na początku naszej znajomości. Nasz związek dopiero się zaczyna. Chciałabym, aby był długi i szczęśliwy.
- Skoro tak mówisz, ale pamiętaj mi zawsze możesz zaufać.
- Wiem, Rafał. Jakby coś zawsze do Ciebie przyjdę.
Kilka minut później, byliśmy już na hali. Dzisiaj panowie mieli mieć zwykły trening. Udałam się do Miguela. Postanowiliśmy dzisiaj nieco odpuścić. Tak więc, poszliśmy po piłki i na boisko. Większość siatkarzy już była. Zaczęli się rozgrzewać, według Naszych wskazówek. Jakieś dziesięć minut później wbiegli spóźnieni. Karol i Andrzej.
- Panowie pobiegną dziesięć kółek dodatkowych i zostają po treningu. - Rozbrzmiał głos Miguela, a ja nie mogłam ukryć delikatnego uśmiechu, który wkradł się na moje usta. Chwilę później podbiegli do mnie obywaj siatkarze.
- Julka ... - Zaczął Kłos, niestety nie dałam mu szansy dokończyć. Dobrze wiedział, że ja niegdy nie lubiłam, gdy ktoś się spóźnia.
- Panowie chcą tak ćwiczyć ? - Spytałam, uważnie przyglądając się ich, na pewno nie treningowym strojom. - Do szatni. 5 minut i nie dłużej. Kłos dobrze wiesz, że będę czekać z zegarkiem w ręku.
Obaj jak poparzeni pobiegli do szatni, nic już nie mówiąc. Ja w tym czasie podzieliłam siatkarzy na dwa zespoły. Na początek jedna strona zagrywa, druga przyjmuje, potem odwrotnie. Jak kazałam, tak też zrobili, spóźnialscy zdążyli przebrać się w dane im 5 minut. Gdy wrócili na salę, zajął się nimi sam Falasca. Oczywiście nie odpuścił, na taką "rozgrzewkę" nawet bym nie wpadła. Reszta się tylko podśmiewała. Zrobiliśmy mały mecz. Dopiero w jego połowie, obydwaj środkowi skończyli swoją rozgrzewkę. Widząc ich stan, posłałam Kłosa i Wronę na ławkę, by chwilę odetchnęli. Gdy już wrócili do, w miarę normalnego stanu, dołączyli do kolegów. Trening skończył się godzinę później. Wszyscy oprócz spóźnionej dwójki poszli do szatni. Oni natomiast mieli ćwiczyć zagrywkę.
- Długo jeszcze musisz zostać? - Obok mnie pojawił się Conte.
- Dzięki tej dwójce - Wskazałam na siatkarzy. - Jeszcze pewnie jakąś godzinę.
- Poczekam, jeśli nie masz nic przeciwko.
- Jasne, że nie. Siadaj sobie, a ja idę trochę pomęczyć Naszą dwójkę środkowych.
Jak się okazało, trener miał kilka fajnych pomysłów, jak wybić z głowy siatkarzom kolejne spóźnienia. Muszę przyznać, że mi ich było szkoda. Z treningu wyszli na tyle zmęczeni, że po treningu chyba od razu pójdą spać. Z drugiej strony, ciekawe czemu się spóźnili. I to razem. Po treningu pojochałam wszystkie piłki, a następnie udałam się do Mojego siatkarza. Cały ten czas, grzecznie na mnie czekał. To było urocze.
- Nie wynudziłeś się ?
- Żartujesz ? Myślałem, że ze śmiechu nie wytrzymam, patrząc na te ćwiczenia. Ja nie odważę się nigdy spóźnić.
- Miguel szczególną uwagę zwraca na punktualność. Nie tylko on, ale ... Może pójdziemy na jakiś obiad ?
- Miałem to zaproponować. Tylko co byś powiedziała, gdybyśmy sami coś ugotowali ?
- Świetny pomysł, tylko po drodze będzie trzeba zrobić małe zakupy.
Razem poszliśmy do samochodu Facu, a następnie do sklepu. Postanowiliśmy zrobić spaghetti. Szybkie i proste. Po zakupieniu potrzebnych składników, wróciliśmy do mojego mieszkania i zaczęliśmy przygotowanie dania. Razem poszło Nam bardzo szybko. Argentyńczyk był świetnym kucharzem. Nauczył mnie kilku sztuczek, ale i ja nie byłam mu dłużna. Po zjedzeniu obiadu, usiedliśmy wtuleni w siebie na kanapę i zaczęliśmy oglądać jakąś komedię. Było dokładnie tak, jak powinno. Razem czuliśmy się idealnie. Jednak, miałam wyrzuty sumienia, że nic nie powiedzieliśmy Rafałowi. Gdy film się skończył, postanowiłam poruszyć ten temat z Facundo.
- Czy ... Co ... Inaczej.
- Spokojnie, powiedz o co chodzi. - Spojrzał mi w oczy, dodając nieco odwagi.
- Chciałabym powiedzieć Rafałowi. - Wyszeptałam wolno. - Jest moim przyjacielem i źle się czuję z tym, że go okłamuję. On by nikomu nie powiedział...
Mężczyzna uważnie wysłuchał moich słów, jednak w żaden sposób mi nie odpowiedział.
- Przepraszam, umówiliśmy się. Nie powinnam ...
- Uważam, że to dobry pomysł. Ty byś się lepiej czuła, a ja nie musiałbym wymyślać dziwnych wymówek, by tutaj przyjść. Zauważył, że ostatnio więcej czasu spędzam poza mieszkaniem.
- Spostrzegawczy jest. Dziękuję. - powiedziałam, by po chwili delikatnie go pocałować.
- Jak tak będziesz dziękować, to mogę się na wiele zgodzić. - roześmiałam się melodyjnie, wtulając w jego ramiona. Ustaliliśmy, że powiemy Rafałowi o Nas, następnego dnia.
***
Nie podoba mi się, ale nie pamiętam, czy był jakikolwiek rozdział, który by mnke zadowolił, z tych napisanych przeze mnie.
Dziękuję za każdy komentarz, to wiele daje.
Do następnego, Kukulka :*
Hehe. Ja tez nienawidzę spoznialstwa, z ktorym u siebie walcze z ogromnym sukcesem.
OdpowiedzUsuńPowiedza Rafalowi....i dobrze.
Pozdrawiam
Rafał ma prawo wiedzieć. Poza tym prędzej czy później sam by do tego doszedł. ;)
OdpowiedzUsuńOj biedni ci środkowi z Miguelem. Ale przynajmniej dostali nauczkę.
Pozdrawiam!
http://wygranym-jest-ten-co-staje-na-starcie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńU mnie nowość! Zapraszam! :*