niedziela, 21 września 2014

Rozdział 15 - Co tu się dzieje?

Mamy grudzień. Coraz bliżej święta, które w tym roku spędzę w towarzystwie ukochanego w górach. Między mną a Facundo z dnia na dzień jest coraz lepiej. Świetnie się dogadujemy, rozumiemy bez słów. Rafał oficjalnie jest w związku. Klaudia, jego dziewczyna, jest niesamowicie miłą brunetką. Przedstawił Nas sobie tydzień temu. Dziewczyna bardzo bała się spotkania ze mną, do czego przyznała się następnego dnia. Jednak nie było tak źle. Przyjęłam ją bardzo ciepło, gdyż wiedziałam, że Rafałowi bardzo na niej zależy. Dziewczyna jest prawniczką, zresztą ze sporymi sukcesami. Umówiliśmy się we czwórkę na dzisiejszy wieczór. Mamy iść gdzieś potańczyć. Ale najpierw obowiązki, później przyjemność. Dzisiaj ostatni mecz w tym roku. Z AZS Częstochową. Mimo, że wszyscy myślą już o zbliżających się dniach wolnych, dają na boisku z siebie wszystko. Skra szybko wygrywa mecz 3:0. Cieszymy się z takiego zakończenia rozgrywek w tym roku. Po meczu siatkarze oczywiście poszli rozdać autografy, udzielić kilku wywiadów. Tym razem, nawet mnie poproszono o wypowiedzenie się na temat meczu. Trwałoby to dłużej, gdyby nie Rafał, który na szczęście poprosił mnie o pomoc w pewnych dokumentach. Siatkarze poszli do szatni, aby się przebrać, a my zostaliśmy jeszcze chwilę na hali wraz z całym sztabem. Gdy zakończyliśmy pracę, udałam się w stronę wyjścia. Moją uwagę zwróciło małe zbiegowisko. Kilku siatkarzy stało przy wyjściu i coś obserwowało.
- Panowie co się dzieje ? Macie ochotę na jeszcze jeden trening? - Skierowałam swoje słowa do zawodników, którzy po chwili zrobili mi miejsce, nieco zdziwieni moją obecnością.
- My tylko ... - Kłos bezradnie podrapał się po głowie.
- Co Was tak zaciekawiło?
Podeszłam do miejsca, z którego obserwowali wydarzenia i wtedy wszystko się zmieniło. Zauważyłam Facundo. Z jakąś blondynką. Kojarzyłam ją, tylko nie wiem skąd.
- Co to za kobieta? - Spytałam spokojnie siatkarzy, wskazując na kobietę, którą przytulał mój chłopak.
- To Helena, narzeczona Facundo. Niezła laska, co ?
Nawet nie wiem, który z nich to powiedział. Narzeczona. Rzeczywiście, dopiero teraz zauważyłam pierścionek na jej palcu.
- Tak. Niezła.
Powiedziałam, nawet na nich nie patrząc, by po chwili wyjść z budynku.
- Julka, dobrze się czujesz ? - dobiegł mnie jeszcze głos Zatiego. Jednak nie odpowiedziałam nic. Cały czas miałam przed oczami ich. Facundo i jego narzeczoną. Przytulonych do siebie. On czuły i opiekuńczy. Ona spokojna, miała przymknięte oczy. Mogłam się tego spodziewać? Pewnie tak. Dziwne, że nic wcześniej nie dostrzegłam. Helena jest siatkarką, dlatego ją kojarzę. Teraz rozumiem, dlaczego tak na rękę mu było, aby nikomu nie mówić o Naszym związku. Chciał działać na dwa fronty. Zgodnie z umową, wsiadłam do swojego samochodu i czekałam na Rafała. Oparłam się o kierownicę, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Czy jestem naiwna ? Nawet bardzo. Trudno mi uwierzyć w to, że dałam się tak wykorzystać. Podszedł mnie, udając opiekuńczego, by tylko się mną pobawić. Jestem pewna, że nigdy nie zamierzał mi o niej powiedzieć. Chyba, że któregoś dnia przyszedłby do mnie z tekstem: "Kochanie, chciałbym zaprosić Ciebie na mój ślub. Nie bierz tego do siebie. To nic między nami nie zmienia.". Nie wiem, jak długo tak siedziałam, gdy usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi od strony pasażera, lekko podniosłam głowę.
- Julka, co się stało? - Zaniepokojony Rafał, przygarnął mnie w swoje ramiona. Rozpłakałam się na dobre. Starał się mnie uspokoić. - Powiedz, co jest nie tak? Boli Ciebie coś?
- Rafał, on ma narzeczoną. - Zdołałam wyszeptać.
- Ale kto ?
- Facundo. On ma narzeczoną.
- Jak to ?
- Była dzisiaj, obejmowali się. Wyglądali na zakochanych.
- Julka, wszystko będzie dobrze. Nie zostawię Ciebie samej. Chcesz ? Wyjedziemy i tak mamy już wolne. Zadzwonię do Klaudii i odwołam Nasze spotkanie.
 - Nie, zawieź mnie do domu i jedź do niej. Proszę.
Zamieniliśmy się miejscami. Rafał wysłał komuś sms-a, a następnie ruszył w kierunku naszych mieszkań. A właściwie tak mi się wydawało, bo w pewnym momencie skręcił w prawo, jadąc w zupełnie inną stronę. Po kolejnych, dłużących mi się minutach, zatrzymał się pod małym domkiem. Było mi obojętne, dokąd zajechaliśmy. Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do drzwi. Otworzyła Nam Klaudia, która od razu mocno mnie przytuliła.
- Niczym się nie martw. Poradzimy sobie z tym razem.
Spojrzała na mnie i Rafała i zaprosiła do środka. Tego mi było trzeba, nieznane mi, ciepłe miejsce. Tutaj nie mógł mnie znaleźć, a ja czułam się w towarzystwie tej dwójki nieco lepiej.


***
Przepraszam, ale to było wcześniej zaplanowane. Gorzej, że skończyły mi się wcześniej napisane rozdziały. Pomysł w głowie jest, nie ma czasu na spisanie go.
Powód? Klasa maturalna jest najgorsza. 
Mam nadzieję, że uda mi się chociaż raz na jakiś czas coś Wam napisać. 
To co? Wieczorem będziemy Mistrzami Świata ♥
Pozdrawiam Kukulka

4 komentarze:

  1. Oj tak. .. klasa maturalna to charowa :/
    Jak to sie stało, że Facu jest w tym opowiadaniu takim padalcem... serce mi sie kraje jak pomysle o Werce... na szczęście ma Rafala i Klaudie.
    pozdrawiam, lasica

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja dopiero zaczynam liceum, a już nie mam czasu na pisanie.. :( Także rozumiem twój ból.
    A rozdział bardzo dobry! Oczywiście jeśli chodzi o styl i inne, bo jeśli chodzi o treść, to mam ochotę kogoś zabić. A najlepiej, gdyby był to Facundo! Jak ta żmija mogła tak zwodzić Julkę! No jak?! Naprawdę nie ważne co powie i co zrobi, ja nigdy mu tego nie wybaczę.
    xoxox

    OdpowiedzUsuń
  3. nowy rozdział- zapraszam- http://sklotmoimdomem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam serdecznie w tą słoneczną sobotę. Z uśmiechem na twarzy informuję, że dodałam nowy rozdział:)
    http://sklotmoimdomem.blogspot.com
    ZAPRASZAM!

    OdpowiedzUsuń