- Rafał, co się stało ? - Zapytałam przyjaciela, siadając obok jego łóżka i łapiąc go za dłoń. - Szukaliśmy ciebie, w pewnym momencie postanowiliśmy z Facu rozdzielić się. Tak też wsiadłem w samochód i zamierzałem jechać do Twoich rodziców, jednak w drodze miałem wypadek i tak oto znalazłem się tutaj. Ale to teraz nie jest ważne, Julka, jak Ty się czujesz ? - Co ? Leżysz w szpitalu i martwisz się o mnie ? Rafał, to już nie jest ważne, teraz Ty musisz wrócić do zdrowia, ja sobie dam radę.
- Ja wiem, teraz będziesz udawała mega silną, ale Julka, wiem że ciebie skrzywdziłem...
- Wybaczam Ci - przerwałam mu - Musisz odpoczywać. A znajdujesz się tutaj tylko i wyłącznie przeze mnie.
- Nie prawda.
- Jak nie ? Gdybym nie zachowała się jak rozkapryszony bachor, nie było by ciebie tutaj.
- Równie dobrze mogę powiedzieć, że gdybyśmy wcześniej nie kłamali też by mnie tutaj nie było.
- To nie jest twoja wina.
- Nie rozmawiajmy już o tym, dobrze ?
- Jasne. - potwierdziłam mocniej ściskając dłoń przyjaciela. Jak długo u niego siedzę ? Hym... Nie mam pojęcia. Rozmawiamy, a on już któryś raz z kolei każe mi wracać do domu i przespać się, ale ja nie mogę go teraz zostawić. W pewnym momencie otwierają się drzwi do pokoju i wchodzi do niego dwóch wysokich mężczyzn. Bez problemu ich rozpoznaję, chociaż w tym momencie chciałabym schować się w najmniejszym koncie tego pokoju.
- Julka? - Niestety mężczyźni rozpoznają mnie bez problemu, pamiętają.
- Cześć Mariusz. - Przywitałam się z kapitanem "Skrzatów". Do drugiego bałam się cokolwiek powiedzieć, po tych dwóch latach wiele się zmieniło.
-Ze mną się nie przywitasz ? -Zwrócił się w moją stronę.
- Cześć ... Karol. - Ledwo dałam radę wydusić z siebie te dwa słowa w stronę mojego byłego chłopaka.
- Rafał, klub Nas przysłał, poinformował o wypadku, staraliśmy się przyjechać jak najwcześniej jak się da, niestety poinformowali Nas jakąś godzinę temu i jesteśmy dopiero teraz. - Wlazły podał dłoń Rafałowi, to samo po chwili uczynił też Karol.
- Jak się czujesz?
- Lepiej, dzięki że jesteście, ale niepotrzebnie, na prawdę jest okej. W tym samym czasie jak Rafał rozmawiał z Mariuszem, do mnie podszedł Kłos.
- Porozmawiamy ? - Zapytał, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć, nie tutaj, nie teraz, nie przy nich.
- To...
Nie było mi dane dokończyć, bo Rafał zwrócił się do mężczyzn.
- Mogę mieć do Was prośbę ? ' Oboje kiwnęli twierdząco głową, na co przyjaciel kontynuował.
- Julka siedzi tu już dobre kilka godzin, moglibyście ją zabrać do domu ? Bo mi tutaj zaraz padnie.
- Jasne. - Szybko odpowiedział Karol.
- Ale nie trzeba, ja zostanę.
- Nie Julka, proszę, jedź do domu. - Próbował przekonać mnie Rafał.
- Dobrze, ale wrócę najszybciej jak się da, dobrze ? -Spojrzałam na przyjaciela, po czym musnęłam jego policzek.
- Chłopaki, poczekajcie na Julkę, ja chcę jeszcze chwilę z nią porozmawiać. - Po chwili Karol i Mariusz wyszli, a ja zostałam z Rafałem - Obiecaj mi coś, powiedz Karolowi prawdę, dobrze ? Widzę jak na Ciebie patrzy, chyba zasługuje na poznanie prawdy, nie sądzisz ?
- Postaram się, ale wiesz że to trudne.
- Idź już Julcia, on wieczności czekać nie będzie. - Przyjaciel pocałował mnie w policzek, a ja wyszłam chwilę później z sali przed którą stali siatkarze.
- Gotowa ?
- Tak, możemy już iść. - Odpowiadam atakującemu, starając się ominąć wzrok Kłosa. Wsiadłam do samochodu Karola, wcześniej żegnając się z Mariuszem. Modlę się, by towarzysz nie rozpoczynał drażniącego tematu. Jak na razie, mężczyzna chyba przeczuwa, że nie chcę rozmawiać, więc jedziemy w ciszy. Wzrok kieruję w stronę szyby i staram się skupić na mijanych okolicach. Podróż mija nam dosyć niezręcznie. Po kilkunastu minutach jesteśmy już pod moim blokiem. Siatkarz otworzył mi drzwi i odprowadził do samego mieszkania.
- Wejdziesz ? - Spytałam mężczyznę, który twierdząco kręci głową. W mieszkaniu ściągnęłam kurtkę i buty, po czym zaprosiłam gościa do salonu.
- Wiem, że należy Ci się wytłumaczenie.
- Nie naciskam, nie chcesz, nie mów. - Odpowiedział Karol, siadając na kanapie, a ja usiadłam obok niego.
- Dwa lata, masz prawo wiedzieć, dlaczego się nie odzywałam, nie dawałam znaku życia i tak po prostu Ciebie opuściłam. - Spojrzał tylko na mnie, nie przerywając, a ja wbiłam wzrok w swoje dłonie. - Po śmierci mojego brata chciałam odciąć się od siatkówki. Wszystko i wszystkich, którzy byli z nią związani, sprawiało mi ogromny ból. Większość osób sama mnie opuściła, Twoja kariera się rozwijała, a ja nie byłam w stanie na to patrzeć. Postanowiłam, że muszę to skończyć, za bardzo ciebie kochałam, by powiedzieć Ci to w twarz, wolałam nie odbierać telefonów, a nawet zmienić numer. Za każdym razem, gdy byłeś pod moim mieszkaniem, ryczałam w poduszkę z bezsilności. W końcu brak kontaktu z mojej strony się opłacił, zniknąłeś z mojego życia, a wraz z Tobą też ten sport. Ale to nic nie dało, to nadal boli i chyba boleć będzie. Wiem, że na to już o wiele za późno, ale chciałabym ciebie bardzo przeprosić, byłam zbyt nie dojrzała, by powiedzieć Ci to wszystko. - Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, Kłos mnie przytulił, a ja rozkleiłam się jak małe dziecko.
- Wiedziałem, że to dla Ciebie trudne, ale nic z tym nie zrobiłem. Zostawiłem ciebie samą w najtrudniejszych momentach, ważniejsze były treningi niż to, co ty czułaś. Ja też przepraszam. - Wtuliłam się w jego ramiona. - Chyba oboje siebie zawiedliśmy, nie uciekniesz od tego, co stanowiło całe Twoje życie. Julka, przecież ty kochałaś siatkówkę, nie sądzę by to tak po prostu mogło zniknąć z twojego życia.
- Nie zniknęło. - Wyszeptałam.
- Nie chcę Ciebie zostawiać teraz, ale obiecałem Rafałowi, że położysz się i prześpisz. Przyjadę po Ciebie jutro z samego rana, oboje odpoczniemy, a potem pojedziemy do niego do szpitala.
- Dziękuję.
- Nie dziękuj, wiele przeszłaś, zasługujesz na szczęście i prawdziwych przyjaciół.
Pożegnał się i wyszedł, a ja poczułam ulgę, że wreszcie mu wszystko powiedziałam.
***
Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale nauka. Postaram się Wam to wynagrodzić w najbliższym czasie.
CZYTASZ - KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ !
Pozdrawiam Kukulka :D